Anglia: Zaskakujące wyroki po zamieszkach

W Wielkiej Brytanii rośnie krytyka wyroków, jakie zapadają w sprawie uczestników ostatnich zamieszek w tym kraju. Obrońcy oskarżonych oraz organizacje praw człowieka zarzucają wymiarowi sprawiedliwości, że wyroki są rażąco nieproporcjonalne do popełnionych czynów – donosi serwis guardian.co.uk.

20-letni Jordan Blackshaw i 22-letni Perry Sutcliffe-Keenan zostali skazani na cztery lata pozbawienia wolności za podżeganie do zamieszek na popularnym portalu społecznościowym Facebook. Jednak ich akcje nie spowodowały żadnych rozruchów.

Blackshaw, który w nocy z 8 na 9 sierpnia, założył na portalu wątek nawołujący do zdemolowania swojego miasta, Northwich, usłyszał od sędziego, że nie ma dla niego usprawiedliwienia bo jego działania jako „akt zła” były jasno ukierunkowane. W umówionym miejscu spotkania oprócz organizatora pojawiła się tylko policja, która od dłuższego czasu monitorowała serwis Facebook. Blackshaw został natychmiast aresztowany.

Sutcliffe-Keenan w nocy 9 sierpnia, będąc pod wpływem alkoholu, zamieścił w internecie stronę o rozbojach w swoim rodzinnym mieście Warrington. Następnego dnia, po wytrzeźwieniu, usunął stronę tłumacząc, że był to nieudany żart. Choć jego poczynania nie wywołały zamieszek, sędzia stwierdził, że informacja ta dotarła do wielu użytkowników Facebooka powodując realną panikę w mieście oraz angażując znaczne ilości policji w ramach akcji prewencyjnych.

Obaj mężczyźni zostali skazani na cztery lata pozbawienia wolności. Minister społeczności i samorządów lokalnych, Eric Pickles, powiedział w wywiadzie dla programu czwartego radia BBC, że ludzie korzystający z portali społecznościowych mieli do tej pory poczucie bezkarności.

– Za podżeganie do zamieszek, zwłaszcza w okresie niepokoju, nie będzie pobłażania – powiedział Pickles. – Ludzie nie mogą siedzieć w domach obawiając się o własne bezpieczeństwo. Musimy dać przykład, że taka działalność w internecie będzie karana – dodaje.

Obrońcy oskarżonych i organizacje praw człowieka ostro krytykują podejście brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Zarzucają sądom, że nie stosują się do żadnych wytycznych. – Jeśli ci chłopcy zamieściliby takie informacje w internecie dzień przed zamieszkami usłyszeliby zupełnie inny wyrok – powiedział BBC 2 rzecznik Liberalnych Demokratów.

Środowiska sądowe bronią się, twierdząc, że na obecne sprawy należy spojrzeć z perspektywy ostatnich wydarzeń. To stawia je w zupełnie innym świetle a waga takiego wykroczenia jest dużo wyższa.

Podczas zamieszek, które wybuchły 6 sierpnia w północnej części Londynu i trwały przez cztery kolejne noce w stolicy i innych angielskich miastach policja zatrzymała ponad 3 tysiące osób. Zarzuty postawiono dotąd ok. 1400 osobom; ponad 1200 stanęło już przed sądem.

Szefowa resortu spraw wewnętrznych Theresa May domaga się od prokuratury zniesienia prawa do anonimowości dla niepełnoletnich sprawców, skazanych za przestępstwa popełnione podczas zamieszek.

Stowarzyszenie Brytyjskich Ubezpieczycieli wstępnie oszacowało straty materialne, spowodowane przez uczestników zamieszek, na 200 milionów funtów szterlingów, przy czym zastrzeżono, że prawdopodobnie okażą się one większe.

Źródło: onet.pl

Dyskusja