Polscy „Oburzeni” czyli anarchistyczne zamieszki skrajnej prawicy
Zacznijmy od tego co oczywiste i na czym grają umiarkowane lewicowo-liberalne środowiska. 11go neofaszyści strzelili sobie samobója. Na wierzch wyszło to, co pieczołowicie starali sie dotąd ukryć, przy pomocy dyscypliny i cenzury na Marszu. (Jakże zabawnie słucha się teraz prezesa MW Winnickiego, mówiącego o „chuliganach” i „prowokatorach”, a jeszcze zabawniej będzie się słuchać Korwina czy Ziemkiewicza, debatujących o pokojowej większości i lewicowych ekstremistach z Niemiec) Wydarzenia te były o tyle zaskakujące, że wojna między antyfaszystami a obozem narodowym, już dawno przeistoczyła się w pojedynek medialno-wizerunkowy, w trakcie którego ci drudzy konsekwentnie kreowali się na pokojowych patriotów, ofiary agresywnych lewackich bojówek. Jednocześnie dążyli nieustannie do tego by wywołać jak najszerszą mobilizację we własnych szeregach oraz w szeregach środowisk kibolskich. Środowiska te rzecz jasna ściśle się ze sobą zazębiają, a często po prostu pokrywają nawzajem.
11 listopada przekonaliśmy się dokąd tego typu taktyka i ambicje, zaprowadziły organizatorów „Marszu Niepodległości”. Miało być 11 tysięcy na 11go listopada. I rzeczywiście były tysiące… agresywnych, którzy w jednej chwili przebili bańkę fałszywego medialnego wizerunku, Ci nad którymi nie udało się zapanować, a być może tak naprawdę w ogóle nie chciano panować. Nie łudźmy się, że byli tam pokojowi narodowcy i źli kibole. Co najwyżej żałować można, tych naiwnych który dali zwabić się patriotyczną i wizerunkową retoryką. Zadymiarze zastosowali się do zaleceń Korwina Mikke, który parę dni wcześniej na internetowym czacie, zgodził się z sugestią, że 11go należy „mocno bić lewaków”. Poza kilkoma incydentami, do antyfaszystów nie udało się zbliżyć, więc zaatakowano policję.

Tym, co naprawdę powinno budzić nasz niepokój nie jest kibolska zadyma, lecz święte oburzenie zwykłych ludzi, którzy wygłaszają opinie w stylu, „powinno się ich spałować, zgazować i pozamykać na wiele lat”, „trzeba było puścić te bydlęta żeby się pozabijały nawzajem” itd… To właśnie w takich sytuacjach dają o sobie znać głęboko zakorzenione autorytarne skłonności społeczeństwa, nawykłego do posłuszeństwa wobec władzy i jej monopolu. Wystarczy pokazać mu kilka zniszczonych aut, wybitych szyb i już zaczyna wołać o przywrócenie kary śmierci.
Wtóruje im mainstreamowa lewica, która bije policji brawo i domaga się przykładnego ukarania zadymiarzy. Zaślepieni niechęcią do skrajnej prawicy, robią w tej sytuacji wszystko by jej dokopać, wpisując się w chór mieszczańskich głosów, oburzonych tym, że ktoś odważył się zakłócić stabilny, rutynowy, porządek systemu. W ten sposób bardzo szybko umiarkowana lewica zatrzaskuje się w błędnym autorytarnym kole, ignorując fakt, że skutki takich zjawisk należy oceniać w długofalowej perspektywie. Liberalni antyfaszyści są krótkowzrocznymi hipokrytami. Ostatecznie nie ma w tym jednak większej sprzeczności, w końcu w pełni zadowala ich kapitalistyczne państwo, które bije pałkami nacjonalistów i sprawiedliwiej dystrybuuje bogactwo. Zapominają, że to samo państwo dopuszcza się o wiele gorszych rzeczy niż kibole. Kibole nie zrzucają bomb na Irak i Afganistan, nie stanowią elementu globalnego układu opartego na przemocy i ludobójczych nierównościach. Lewica i liberałowie żądają, by Ci którzy na rękach mają krew okupowanych, byli tymi samymi, którzy powstrzymają złych faszystów. Zbrodniarza uznają za sojusznika dlatego, że puścił gaz na grożących im „chuliganów”. Tymczasem państwo nie robi tego w ich interesie lecz własnym. Stara się zachowywać pozory neutralności, prezentując w roli bezstronnego suwerena stojącego na straży porządku publicznego, mimo, że posiada swoją klasową twarz, którą pokaże dopiero wtedy gdy powstanie przeciw niemu silna społeczna opozycja. Dla rewolucjonistów sprawa jest prosta. Jutro pod ostrzałem policyjnych armatek wodnych mogą znaleźć się oni sami, a wówczas większość społeczeństwa również zawoła: „pozabijać ich, zamknąć!”Oczywiście do czasu, aż spotka je to co obywateli Grecji. Dlatego choć z jednej strony prawdą jest, że gdyby nie policja to blokada prawdopodobnie zostałaby brutalnie rozbita, to jednak nie należy infantylnie cieszyć się i bić jej brawa za to, że użyła przemocy.
Co istotne, prześledzenie mainstreamowych komentarzy lewicy i prawicy na temat tych zamieszek, pokazuje nam interesującą prawdę, dotycząca plastycznego stosunku ludzi do przemocy – mianowicie gdy staje ona na porządku dziennym, nie potępia się jej już tak jednoznacznie, lecz zaczyna postrzegać czysto sytuacyjnie, czy była ona potrzebna, może akurat niezbędna, zła czy dobra, w celach napaści czy obrony?
Polscy Oburzeni
Na manifestacji spotkać można było anarchistów, którzy wyrażali niezadowolenie z tego, że po naszej stronie są głównie hipsterzy z klasy średniej, „obyczajówka”, natomiast dzieci klasy pracującej stoją po drugiej stronie barykady, przekonane, że ich wrogiem jest żyd, „pedał” i Tusk. Pytali samych siebie, co można by zrobić, żeby Ci ludzie we własnym interesie przyjęli korzystniejszą optykę, niż walka o to, aby zamiast niemieckiego kapitału wyzyskiwał ich polski. Piotr Ikonowicz umieścił na Facebooku zdjęcie na którym nacjonaliści, trzymają transparent z napisem „Będzie druga Grecja”. Opatrzył go komentarzem: „To są niestety „oburzeni” w Polsce. I co z tym zrobimy?” To słuszne intuicje i dobre pytania. Zamieszki rzeczywiście pokazały, że w wyzyskiwanym, kibolsko-narodowym środowisku istnieje duży potencjał buntu, który wyraża się niestety przy użyciu prawicowej retoryki oraz nacjonalistycznej ideologii i którego nie można sprowadzać wyłącznie do ślepej agresji.
Wielu kibolom nie chodziło po prostu o zadymę dla samej zadymy. Jakiejś części na pewno, ale logicznie założyć można, że na stadionach udało się zwerbować na Marsz tych co bardziej „świadomych narodowo”. Nawet jeśli motywowała nimi głównie nienawiść do „lewackiego ścierwa” to i tak była to w jakimś stopniu polityczna identyfikacja, wychodząca poza nienawiść do przeciwników z innej drużyny. Z drugiej strony, kliszą korzystną w tej chwili dla ONR-MW, jest przeprowadzenie sztucznej granicy pomiędzy pokojowo nastawionymi narodowcami, a apolitycznymi chuliganami obecnymi na Marszu (w domyśle, bo nie mówią tego wprost: kibolami). Naiwnością jest sądzić, że podział ten obowiązywał podczas zamieszek. Puentowanie tych wydarzeń, mówieniem o „debilnym kibolstwie, które chce się tylko napierdalać” jest mainstreamową kliszą, tą samą jakiej używa się podczas antykapitalistycznych zamieszek, ograniczając debatę do szacowania strat oraz pomysłów na to jak w przyszłości lepiej zapewnić bezpieczeństwo. To, że oprócz policyjnych aut, za cel ataku obrano wozy transmisyjne komercyjnych telewizji, również pokazuje polityczny charakter tej zadymy. Narodowcy kołyszący wozem tvn24, usiłując go przewrócić nie krzyczeli „Legia Pany!” tylko „ITI – spierdalaj!”.
Oczywiście przemoc skrajnej prawicy, służącą autorytarnym celom, należy oceniać negatywnie, ale nie należy zapominać, że miała ona swój antysystemowy, polityczny wymiar. Z jednej strony w Europie narasta kryzys i bunt społeczny, z drugiej zaś obok związków zawodowych, aktywizują się na tej fali ruchy skrajnej prawicy, wskazujące obiekt zastępczy – imigrantów w roli kozła ofiarnego. Kanalizują one społeczny gniew w sposób który nie przyczynia się do zlikwidowania źródła napięć, dostarczając jedynie pretekstu dla wyładowania uzasadnionej frustracji. Trzeba odebrać prawicy społeczną narracje o przyczynach naszych problemów i dostrzec w ożywianych przez nią ruchach uzasadnione impulsy.
Polscy kibole po raz kolejny zostali oszukani, dotąd byli obiektem politycznej rozgrywki między PiS-em a PO, teraz posłużył się nimi obóz narodowy, który gdy okazało się, że petarda gniewu, którą wziął ze sobą na Marsz, wybuchła mu w rękach, odwrócił się do nich plecami, żądając przykładnego ukarania „winnych”. Skrajna prawica lubująca się w wynajdywaniu alternatywnych kozłów ofiarnych, przeciw którym szczuje ludzi, w tym kibiców, tym razem zrobiła kozła ofiarnego z samych kiboli, by uciec dzięki temu od własnej odpowiedzialności.
Critique
raf.la.org.pl