Ofensywa ’81 – więźniowie RAF, strajk głodowy i śmierć Sigurda Debusa
Prezentujemy rozdział z książki „Dancing with imperialism” wchodzącej w skład trzytomowej monografii o Frakcji Czerwonej Armii (RAF), zatytułowanej „The Red Army Faction. A documentary history”. (część pierwszą on-line znajdziesz TU).
Rozdział ten przybliża fragment mniej znanej historii tzw. „drugiego pokolenia” RAF, które działało już po śmierci założycieli grupy zamordowanych w Stamhheim. Opowiada on o losach ósmego strajku głodowego więźniów RAF oraz o śmierci Sigurda Debusa, który brał w nim udział. Stał się on drugim zmarłym w wyniku głodówki RAF, od czasu śmierci Holgera Meinsa, poniesionej w 1974 r. również w wyniku strajku głodowego. Interesującym wątkiem tego tekstu są także związki i wzajemna dynamika między ruchem solidarnościowym działającym na zewnątrz więzień, a uwięzionymi partyzantami prowadzącymi walkę z państwową torturą izolacji. Możemy też dowiedzieć się z niego jakich podstępów używały zachodnieniemieckie służby w swoich staraniach zinfiltrowania podziemia.
Ofensywa ’81
Na scenie pojawili się Autonomiści, a RAF odzyskała swój sens istnienia, jednak w samych lochach RFN, pomimo strajków głodowych 1978 i ’79, niewiele się zmieniło. Kolejny raz to więzienne walki popchnęły rozwój naprzód, przyciągając uwagę nowej generacji radykalnej młodzieży do antyimperialistycznej polityki. Po swoim siódmym zbiorowym strajku głodowym więźniowie powrócili do samoobrony prowadzonej indywidualnie oraz w małych grupach.
Na przykład w Lutym 1980, Christine Kuby, Christa Eckes, Inga Hornstein, Anne Reiche i Brigitte Asdonk zostały rozebrane i poddane rewizji osobistej oraz przeniesione do nowej wysokostrzeżonej jednostki w Lübeck-Lauerhof. Kobiety zareagowały na to strajkiem głodowym, żądając przeniesienia ich ze skrzydła śmierci; w pewnym momencie odmawiały przyjmowania nawet płynów. W pobliskim Hamburgu w solidarności z nimi demonstrowało ponad tysiąc osób i okupowano tamtejszy Dom Ameryki. Odbyło się to w ramach akcji,która została pomyślana nie tylko jako działanie popierające więźniów, ale również politykę RAF. Po kilku tygodniach administracja więzienia dala za wygraną, obiecując rozluźnienie warunków izolacji w jakiej umieszczono strajkujące, było to rzadkie zwycięstwo.
W Maju w Dusseldorfie rozpoczęło się proces Knuta Folkertsa, oskarżonego o zabójstwo. Była to głośna sprawa, ze zwolennikami skandującymi hasła przeciwko torturze izolacji (czwórka z nich została ukarana grzywną za zakłócanie przebiegu procesu) Folkerts zbojkotował sądowy spektakl, wyjaśniając, że jego wyrok dawno już zapadł, jeszcze zanim rozpoczęła się całą procedura. Nazywając przewodniczącego sądu „szczurem państwowego aparatu bezpieczeństwa” i „faszystowską świnią”, otwarcie powiedział „Nie rozmawiamy z ludźmi takimi jak ty. My do nich strzelamy.” Uznano go winnym dwóch morderstw w związku z zabójstwem Bubacka i skazano na karę dożywotniego więzienia.
We Wrześniu również w Dusseldorfie, Christof Wackernagel i Gert Schneider zostali uznani winnymi członkostwa w organizacji terrorystycznej oraz usiłowania zabójstwa oficera policji w związku z okolicznościami ich schwytania. Usunięci z sali rozpraw za krzyki podczas procesu, obaj dostali wyroki 15 lat więzienia.
6 lutego 1981 więźniowie powrócili do koordynowanego działania, rozpoczynając swój ósmy kolektywny strajk głodowy, domagając się prawa do stowarzyszania, zwolnienia (poważnie chorego – przyp.tłum.) Guntera Sonnenberga, a także by warunki ich przetrzymywania zostały zbadane przez Międzynarodową Komisję na rzecz Ochrony Więźniów oraz Przeciwko Torturze Izolacji, powstałą w 1979 roku.
Więźniowie mieli nadzieję, że członek RAF, Stefan Wiśniewski wykorzysta swój proces, rozpoczynający się we Wrześniu 1980, by ogłosić ich strajk w swoim publicznym oświadczeniu. Miał to być jednak pierwszy proces bezpośrednio dotyczący porwania Schleyera i Wiśniewski czuł, że należy wykorzystać go do dyskusji na temat wydarzeń ’77. Gdyby ogłosił wówczas strajk głodowy, uwaga publiczna zostałaby skierowana natomiast ku walce więźniów. Ta postawa Wiśniewskiego stała się źródłem niezgody między nim i innymi więźniami, i doprowadziła do tego, że cicho zdystansował się on się wobec swoich towarzyszy, mimo, że publicznie podtrzymywał swoją solidarność z ich głodówką. Jak wyjaśnił wiele lat później: „Umieściwszy w 1977 r. kwestię więźniów – stanowiącą nasz słaby punkt – jako politycznie centralną, w żaden sposób nie chciałem powtarzać tego fatalnego błędu, gdy już sam stałem się więźniem.” Tym niemniej gdy strajk ruszył Wiśniewski odmawiał przyjmowania posiłków przez sześć tygodni, zachęcając różnych społecznych więźniów by postąpili w ten sam sposób.
Do strajku dołączyły setki więźniów, a większość z nich nie należała do RAF. Jak wyjaśnili to bojownicy działający w pewnym mieście „Tylko dzięki strajkowi głodowemu prowadzonemu przez około 300 więźniów politycznych, znów pojawiły się związki między nami w Hamburgu, co umożliwiło odmiennym grupom wejście we wspólną polityczną dyskusję… Także solidarność z więźniami politycznymi i walka z imperializmem stały się dzięki temu częścią polityk uprawianych przez ruch skłoterski w Berlinie i ruch antynuklearny w północnych Niemczech.”
W Berlinie Zachodnim tysiące ludzi maszerowało manifestując poparcie dla więźniów, była to największa demonstracja tego typu, jaka odbyła się w tych latach. 4 marca członkowie Komitetu Krewnych- wliczając w to matki Rolnik, Stürmer i Wagner oraz siostrę Becker -okupowały biuro magazynu Spiegel, usiłując zmusić media by zaczęły wreszcie relacjonować informacje o strajku.
8 marca w Międzynarodowy Dzień Kobiet, stosunkowo nowa grupa o nazwie Kobiety Przeciwko Imperialistycznej Wojnie (WAIW) przeszła pod więzienie Lubeck, starając się przerzucić pomost nad przepaścią jaka dotąd dzieliła ruch kobiecy i RAF.
11 marca odniesiono ważne zwycięstwo, gdy Gabriele Kröcher-Tiedemann, Christian Möller i Rolf Clemens Wagner – przetrzymywani w Szwajcarii – ogłosili, że ich żądania zostały częściowo spełnione. Obiecano im, że warunki w jakich przebywali zostaną niezwłocznie rozluźnione, a w najbliższej przyszłości władze pozwolą im na integrację z ogólną społecznością więźniów. Cała trójka zaczęła znów przyjmować posiłki, wydając oświadczenie w którym wyjaśniali: „postrzegamy ten postęp jako kolejny dowód, pokazujący władzom RFN, iż możliwe jest podjęcie przez nie konkretnych kroków w celu spełnienia żądań wysuwanych przez towarzyszy z partyzantki… pozwalając im tym samym na przerwanie strajku głodowego.”
Sympatia wobec więźniów nie wychodziła tylko z kręgów partyzantów walki zbrojnej; raz jeszcze udało się skutecznie zmobilizować grupy liberalnej inteligencji, a niektórzy postępowi doktorzy i duchowni zajęli publiczne stanowisko w tej sprawie. Dwa dni po zwycięstwie odniesionym w Szwajcarii, głos zabrała także Amnesty International, ponaglając zachodnioniemieckie władzy, aby zniosły reżim izolacyjny oraz izolację partyzantów w małych grupach, stosowane dotąd jako regularne formy ich uwięzienia.
Kiedy na kobiecej konferencji w Hamburgu pojawiła się urzędniczka reprezentująca władzę, została z niej wyrzucona, ponieważ dla kobiet z WAIW „należała do władz, które chcemy atakować, a nie z nimi rozmawiać”. Ta sama konferencja uchwaliła rezolucję popierając więźniów i zażądała tego samego od Międzynarodowej Federacji Kobiet oraz światowej Rady na rzecz Pokoju. Również w Hamburgu trzysta kobiet przemaszerowało pod biura nadawcy publicznego NDR w nadziei przerwania medialnej zmowy milczenia otaczającej głodówkę.
Nawet drobne, bezprzemocowe działania mogły przynieść poważne konsekwencje. Przykładem może być przypadek Sybille Haag i kilku innych zwolenników strajku, którzy spędzili w więzieniu kilka tygodni za wywieszenie transparentu na estakadzie nad autostradą biegnącą pomiędzy Sztutgartem a Heilbrunn. Kolejny przypadek to skazanie młodej kobiety na sześć miesięcy aresztu za pomoc w organizacji demonstracji na rzecz więźniów. Podobnie dziesięć innych osób zatrzymanych podczas malowania haseł przy autostradzie również spędziło za kratami sześć miesięcy, zaś artysta zatrzymany za napisanie na ogrodzeniu hasła „Wojna Pałacom”, dostał roczny wyrok więzienia. We wszystkich tych sprawach drobne wykroczenia kwalifikowane były przez prokuraturę z paragrafu 129a, jako czyny wspierające organizację „terrorystyczną”, a ich sprawcy byli traktowani tak samo jako pojmani bojownicy: wizyty ich prawników odbywały się przez szklana szybę, cenzurowano pocztę, ograniczano odwiedziny, wykluczano z grupowej aktywności na terenie więzienia, a korzystanie ze spacerniaka umożliwiano tylko w samotności, etc.
Tego typu sytuacje wcale nie należały do rzadkości, a surowe reakcje państwa nie były wyjątkami od normy. RAF wyliczyła później, że podczas trwania strajku władze oskarżyły z paragrafu 129a pięćdziesiąt osób, co było czubkiem góry lodowej: Prokurator Generalny otworzył 133 wstępne dochodzenia w sprawach o promowanie terroryzmu, a w pierwszej połowie roku toczyły się już 263 postępowania przeciwko 600 osobom: wszystkie za bezprzemocowe akcje poparcia – ulotki, plakaty, hasła i transparenty – jakie miały miejsce podczas głodówki.
Amnesty International znów skutecznie lobbowało, oprotestowując te represje. Ta międzynarodowa organizacja prawa człowieka wyjaśniała w swoim rocznym raporcie: :AI uważa, że argumentacja w oskarżeniach i decyzjach sądowych przeciwko zwolennikom strajku głodowego stwarza zagrożenie dla pokojowych przykładów wolności ekspresji. Sędzia Kuhn, zasiadający w Bundesgerichtshof (sądzie federalnym), który odpowiada za wstępne dochodzenia praktycznie we wszystkich tych sprawach, wielokrotnie argumentował, że „ostatecznym celem” strajku głodowego jest kontynuacja istnienia Frakcji Czerwonej Armii. Uważa on, że zwolennicy strajku głodowego, którzy jego zdaniem „rozumieją i chcą” tego „ostatecznego celu”, wspierają tym samym organizację terrorystyczną. Ignoruje więc fakt, że opinie jakie wyrażają odnoszą się wyłącznie do żądań głodujących. Wielu zwolenników głodówki było konsekwentnie zamykanych w areszcie prewencyjnym i oskarżonych o „uprawianie propagandy na rzecz stowarzyszenia terrorystycznego” (artykuł 129a kodeksu karnego) z powodu „ostatecznego celu”, którego sędzia Kuhn dopatrywał się na przykład w tym, że używali oni pięcioramiennej czerwonej gwiazdy.”
Podczas gdy na pokojowo protestujące osoby spadały omówione wyżej represje, miały miejsce również inne formy wsparcia, które można określić jako „bardziej aktywne zachowania”: biuro SPD w Berlinie Zachodnim zostało obrzucane koktajlami mołotowa, podobnie stało się z Międzynarodową Szkołę Amerykańską w Düsseldorfie-Lohausen. Przed budynkiem służb wywiadowczych USA w Gießen eksplodowała bomba, wywołując szkody rzędu 200 000 marek, a we Frankfurcie spalonych zostało dziewięć aut policji wojskowej w Koszarach Gibbs. Koktajle mołotowa spadły też na tamtejsze biuro zatrudnienia należące do amerykańskiej armii. W tym samym mieście podpalono także dwa domy towarowe co przypominało swoisty hołd złożony podpalaczom z 67 roku, a w przypadku dwóch instalacji wojskowych miały miejsce próby podpalenia. 12 kwietnia wykolejony został pociąg, przewożący zaopatrzenie wojskowe z Bremen do Hannoveru. Sprawcy posłużyli się stalowymi kablami, powodując zniszczenia o wartości ok. 200 000 marek.
Podczas gdy więźniowie RAF witali tego typu ataki z radością, to jednak nie każda akcja spotykała się z ich aprobatą: w Kolonii doszło do wybuchu bomby podłożonej w metrze, która zraniła pracownika kolei i sześciu gliniarzy, a sam pociąg został wykolejony przez metalowe łańcuchy rozciągnięte w poprzek trakcji. Więźniowie potępili ten atak, stwierdzając, że musiała to być robota agentów państwa, usiłujących zdyskredytować strajk głodowy.
Tak jak podczas poprzednich strajków, głodujący musieli stawić także czoła torturze przymusowego karmienia oraz większej brutalności ze strony strażników. Na przykład Angelika Speitel, która cierpiała nad depresję od czasu jej aresztowania w 1978 r. a w 1980 r. próbowała popełnić samobójstwo została niespodziewanie wtrącona do izolatki (ang. hole), rozebrana przez strażniczki do naga, skuta kajdankami i pozbawiana dostępu do wody. Przez cały ten czas poddawano ją ciągłej obserwacji. (Jak odnotowywano wówczas w wielu miejscach, więźniarki poddawano podwójnej opresji, ponieważ poza „normalnym” atakowaniem ich jako więźniów politycznych, były także narażone na seksizm, przymusowe badania ginekologiczne oraz próby psychiatryzowania ich zachowań, podejmowane w większym stopniu niż wobec mężczyzn)
W skrzydle maksymalnego rygoru w Celle, Karl-Heinz Dellwo i więzień Heinz Herlitz byli karmieni przymusowo przy użyciu rury wkładanej do nosa. Die Zeit pisał, że działanie to było tak szkodliwe, że nawet lekarze więzienni nie chcieli go już dłużej wykonywać. Tego rodzaju karmienie było torturą nie tylko dlatego, że towarzyszył mu nieznośny ból, ale również dlatego, że wartość odżywcza dostarczana w ten sposób organizmowi była praktycznie bez znaczenia dla dalszego stanu zdrowia.
Na początku Kwietnia sytuacja siedmiu więźniów była poważna; Amnesty International po raz kolejny skontaktowała się z urzędnikami, podkreślając ciągłe zagrożenie dla życia i zdrowia więźniów oraz wzywając władzę do pilnego spełnienia postulatu przerwania izolacji. Jednak pomimo rosnącego poparcia, zarówno ze strony środowisk bojowych jak i liberalnych, państwo pozostało nieugięte.
Tragicznie, 15 kwietnia 1981 roku, stało się to czego wszyscy się obawiali: po sześćdziesięciu czterech dniach bez jedzenia, Sigurd Debus dołączył do Holgera Meinsa, jako drugi więzień zmarły podczas strajku głodowego więźniów RAF. Ten wysoki mężczyzna, mierzący ok. 180 cm wzrostu, ważył w w momencie swojej śmierci 119 funtów (niecałe 54 kg). Od Lutego odmawiał przyjmowania pokarmów, a 20 marca zaczął być karmiony przymusowo.
Za Debusa i innych głodujących, po tym jak przeniesiono ich do hamburskiego aresztu (ang: hamburg remand center) odpowiadał Dr. Görlach z biura więziennego. Pracował tam po ścisłym nadzorem Dr. Friedlanda, który był szczery aż do bólu, mówiąc, że „strajki głodowe powinny być rozwiązywane metodami siłowymi, gdyż stanowią wyraz wojny partyzanckiej przeciwko państwu konstytucyjnemu.”
Stan zdrowia Debusa zaczął się gwałtownie pogarszać w pierwszym tygodniu Kwietnia; wówczas pozwolono jego matce na odwiedziny, nie poznawał jej jednak, a doktorzy twierdzili, że mógł doznać uszkodzenia mózgu. 7 kwietnia stracił świadomość, pogrążając się na osiem dni w śpiączce zanim umarł.
Lekarze, którzy przeprowadzili autopsję orzekli, że „bezpośrednią przyczyną śmierci było obumarcie tkanki mózgowej do którego doszło w wyniku krwawienia i znaczącego wzrostu ciśnienia w mózgu”. Pozostało niewyjaśnione czy był to efekt udaru czy rezultat niewystarczającego pożywienia, jakie dostawał podczas przymusowego karmienia. Krytycy szybko obwinili Gorlacha, zwracając uwagę na fakt, że zaczął on dodawać emulsji tłuszczowej do papki podawanej podczas przymusowego karmienia.
W ciągu kilku godzin jakie nastąpiły po śmierci Debusa, Federalny Minister Sprawiedliwości Jurgen Schmude w swoim oficjalnym oświadczeniu, pozornie skierowanym do Amnesty International, ogłosił, że choć przyznanie więźniom statusu jeńców wojennych i prawa stowarzyszenia się w jedną dużą grupę jest wciąż poza dyskusją, to jednak Ministrowie Sprawiedliwości z Landów mogliby spotkać się celem przedyskutowania sposobów poprawy warunków w jakich przebywają więźniowie. Więźniowie RAF mogli przez to rozumieć, że nie będą dłużej trzymani w indywidualnej izolacji i że będzie mogło dojść do powstania większej ilości grup więźniów. Niektórzy zwolennicy RAF uważali, że kolejność wypadków nie była przypadkowa – państwo czekało aż ktoś umrze zanim zgodzi się na jakiekolwiek ustępstwa:
Śmierć Sigurda została zaplanowana. Starannie wykalkulowano, że powinien on umrzeć, ponieważ z jego śmierci będzie można zrobić medialny użytek. Sigurd nie należał do RAF, dołączył jednak do strajku nie z powodu solidarności, choć władze chciałyby aby opinia publiczna tak sądziła, lecz dlatego, że żądania więźniów RAF były również jego żądaniami. Chciał znaleźć się razem z więźniami RAF, bo byli oni jego towarzyszami i nie chciał dłużej znosić sytuacji tzw „reformy więziennej” której podlegał i z powodu której nie mógł rozwinąć więzi ani komunikacji z nikim o historii i tożsamości takiej jak jego. Dołączenie do strajku było zatem nie tylko aktem solidarności, ale również aktem politycznej świadomości i determinacji. Władze pozwoliły by jego morderstwo zbiegło się z końcem strajku głodowego aby móc przekonywać opinię publiczną, że RAF w imię swoich rzekomo bezzasadnych żądań zamierza i jest zdolny poświęcać życie kogoś kto nawet nie był członkiem ich grupy oraz że grupa jest zdeterminowana by „iść po trupach”.
Debus umarł w Czwartek przed długim, wielkanocnym weekendem – to okres kiedy w RFN zazwyczaj organizowano polityczne protesty – i tego samego dnia, popołudniu ludzie zebrali się w kilku miastach, tworząc spontaniczne demonstracje. Jak napisano w pewnej historii zachodnioberlińskiej sceny skłoterskiej:
„Po Kreuzbergu krążył van z nagłośnieniem przez które podawano informacje. Reakcja była błyskawiczna i po raz kolejny zaskoczyła policję. Tysiąc osób ruszyło bezzwłocznie na Kurfürstendamm i odbierając ją kręcącemu się tam tłumowi wschodnioniemieckich turystów, wybiło 80% szyb znajdujących się na tej reprezentacyjnej alei handlowej… Gdy pół godziny później na miejsce przybyła policja było już za późno by zapobiec zniszczeniom, a w pobliżu nie znaleziono nikogo, kogo można by aresztować. Od tamtej pory częścią widoku w centrum miasta stały się transportery opancerzone i paramilitarne uniformy prewencji. Stało się rażąco oczywiste, że duża i bojowa mniejszość odrzuca zachodnioniemieckie państwo i społeczeństwo konsumpcyjne.”
W następnych dniach w całym kraju miało miejsce wiele pogróżek bombowych, jak również doszło do faktycznych zamachów bombowych na budynki rządowe. W ten sposób zaatakowano biura Ministra Spraw Wewnętrznych w Saarbrücken, Biuro Zatrudnienia w Lubece oraz Instytut Psychologii na Uniwersytecie Hamburskim. Bomba wybuchła także pod biurami zachodnioberlińskiego Instytutu Maxa Plancka, a towarzyszący jej komunikat wyjaśniał, że powodem ataku stało się zaangażowanie instytutu w badania nad technikami tortur. Inny komunikat również wyjaśniał swoje związki ze strajkiem głodowym, po tym jak antynuklearni aktywiści wysadzili maszt energetyczny elektrowni nuklearnej koło Bremen. W tym czasie ponad tysiąc osób przemaszerowało w Hamburgu, niosąc transparenty na których napisano: „Opłakujemy Sigurda Debusa”, a liczne biura SPD w portowej części miasta zostały obrzucane koktajlami mołotowa.
Magazyn Spiegel pytał „Kim były te setki zamaskowanych ludzi, którzy niszczyli auta, wybijali szyby, wznosili transparenty i okupowali kościoły w całym landzie?” Dziennikarze złowieszczo pisali o oporze na ulicach, mówiąc się o „czarnym bloku” i Chaotykach (niem: Chaoten). BKA (Federalna Policja Kryminalna) pisała o weekendowych wydarzeniach jako o „społecznej burzy solidarności”. Chociaż skrzydła o maksymalnym rygorze nie zniknęły, mur politycznej izolacji, jaki państwo wzniosło wokół więźniów został obalony.
PRZYPADEK SIGURDA DEBUSA
(Zdjęcie na początku tekstu – Sigurd Debus, 1942-1981)
Sigurd Debus nigdy nie należał do RAF, jednak zbliżył się do nurtu walki zbrojnej, po tym jak opuścił KPD/ML (wówczas byli to komuniści-maoiści – przyp. tłum.) na początku lat 70-ych. Pomagał zorganizować małą grupę, która nawiązała kontakt z RAF, jednak optowała za własną niezależnością, pragnąc działać na własny rachunek. W 1973 r. grupa ta podłożyła bombę pod budynkiem Federalnego Związku Niemieckich Przemysłowców oraz w biurze władz miejskich Hamburga (w tym drugim przypadku ładunek nie eksplodował). 28 lutego 1974 roku Debus został schwytany w Hamburgu razem z Karlem-Heinzem Ludwigiem i Wolfgangiem Stahlem, gdy przypadkowy przechodzień utrudnił im ucieczkę po obrabowaniu banku (niedługo później aresztowano także ich czwartego towarzysza, Gerta Wielanda). Debus upolityczniał swój proces sądowy, chwaląc w jego trakcie porwanie Lorenza (polityk chrześcijańskich demokratów porwany przez Ruch 2 Czerwca – przyp. tłum.), a kiedy 24 kwietnia 1974 r. Komando Holger Meins należące do RAF zajęło zachodnioniemiecką ambasadę w Sztokholmie, nazwisko Debusa znalazło się na liście osób których zwolnienia wówczas zażądano.
Akcja w Sztokholmie zakończyła się fiaskiem, a jego sądowe oświadczenia zostały uznane za podstawę do surowszego wyroku – miesiąc później Debus otrzymał wyrok dwudziestu lat więzienia za dwa zamachy bombowe i trzy napady rabunkowe. Kolejne trzy lata spędził w ścisłej izolacji, poddawany codziennemu przeszukaniu osobistemu oraz przeszukaniu celi przed każdym wyjściem i po powrocie z odizolowanego spacerniaka.
Gdy ostatecznie Debusa wypuszczono z izolatki zrobiono to z powodu ambitnego planu policji, która chciała podstępem zinfiltrować RAF. Za namową tajnej policji, strażnicy więzienni z Celle umieścili Sigurda razem z dwoma więźniami społecznymi – Klausem Dieterem Loudilem i Manfredem Bergerem – którzy zostali potajemnie zrekrutowani przez Verfassungsschutz (Urząd Ochrony Konstytucji czyli niemieckie ABW – przyp. tłum.). Usiłując zaprzyjaźnić się z Debusem, Loudil i Berger zaczęli dyskutować z nim o możliwości ucieczki, a także pomogli mu „przeszmuglować” wiadomości i radio. We Wrześniu 1977, Berger został zwolniony, a w Maju 1978 Loudil upozorował swoja ucieczkę z więziennej przepustki – w rzeczywistości został potajemnie ułaskawiony przez Holgera Börnera, prezydenta Hesji. 25 lipca 1978 z pomocą GSG-9, Verfassungsschutz zdetonował bombę pod Celle, usiłując w ten sposób zrobić wyrwę w więziennym murze. Chodziło o to by pozwolić Debusowi uciec i spotkać się z Loudilem i Bergerem. Liczono, że doprowadzi ich do podziemia, a zwłaszcza do RAF. Towarzysze w Amsterdamie, wokół których kręcili się tajni holendercy agenci, zostali zapytani przez nich o możliwość udzielenia Debusowi kryjówki, jako że plan ucieczki był już w toku. Służby liczyły, że dzięki tym zabiegom uda im się międzynarodowa infiltracja podziemia.
Plan nie powiódł się z powodu błędu technicznego: bomba podłożona przez agentów Verfassungsschutz okazała się za słaba i nie przebiła więziennego muru, Debus nie mógł więc uciec. Zamiast tego, oskarżono go o „próbę ucieczki” usprawiedliwiając tym samym ponowne umieszczenie w izolacji. Z kolei hanowerska policja podała do wiadomości historię, że za próbą tej ucieczki stało Komando Holger Meins. (To, że wszyscy jego członkowie w tym czasie już nie żyli albo sami przebywali w więzieniu wydawało się nikogo nie obchodzić). Cały ten spisek wyszedł na jaw kilka lat później, w 1986 r. przy okazji parlamentarnego śledztwa, dotyczącego działalności tajnego agenta Wernera Maussa.
W ciągu kolejnych lat, warunki uwięzienia Debusa były pomału rozluźniane, aż w końcu w Lutym 1980 przeniesiono go do Fuhlsbüttel, gdzie mógł przebywać wśród innych więźniów. Jak podawał magazyn Konkret, Debus dołączył do strajku głodowego, ponieważ uważał, że wraz z objęciem funkcji ministra spraw wewnętrznych przez liberała Gerharta Bauma, pojawiła się szansa ogólnej poprawy warunków dla wszystkich więźniów, i ponieważ osobiście wierzył, że uda mu się wywalczyć umieszczenie razem z innymi więźniami politycznymi.