Krótkie wprowadzenie do historii greckiej walki zbrojnej
Krótkie wprowadzenie do historii greckiej walki zbrojnej
Uczestnik Anarchistycznego Czarnego Krzyża z Salonik, zdecydował się na wygłoszenie serii wykładów nt. represji dotykających grecki ruch wolnościowy. W tym roku trafiło do więzień więcej osób, niż w ubiegłych latach. Razem ze swą grupą skupia się w swej działalności na obronie więźniów. Dotychczas odbył 16 spotkań informacyjnych w Europie Zachodniej. To, które 11 marca 2006 roku miało miejsce w warszawskim Centrum Inicjatyw Społecznych „Czarna Emilka” i przyciągnęło bardzo liczne grono słuchaczy zarówno związanych z ruchem anarchistycznym, jak i spoza niego, było już 17 z kolei. Podczas wykładu ilustrowanego slajdami grecki anarchista przybliżył historię rewolucyjnych, lewicowych grup ELA oraz Ruchu 17 Listopada. Mówił o osobach oskarżonych o przynależność do tych organizacji, jak również o ostatnich akcjach solidarnościowych z greckimi anarchistami, którym zarzucono atak na członków reformistycznego związku zawodowego oraz obrabowanie banku. Było o wsparciu więźniów, rewolucyjnej przemocy jako formie walki, międzynarodowej solidarności oraz działalności ACK/ABC-Saloniki. Potem przyszedł czas na pytania, dyskusję i długie, nieoficjalne rozmowy. Na koniec grecki anarchista znalazł czas, by specjalnie dla „Innego Świata” udzielić wywiadu.
Historia grup ELA i Ruchu 17 Listopada do 2002 roku
Lata 1967-74 upłynęły w Grecji pod znakiem dyktatury junty wojskowej. Popierana przez rząd USA oraz NATO nadała konstytucję, zwiesiła działalność partii politycznych, podporządkowała sobie administrację, sądownictwo i władze kościelne, wzmacniając prześladowania opozycji, zwłaszcza lewicowej. Zdecydowany opór społeczeństwa stał się przyczyną masowych represji. Wtedy też wielu politycznych emigrantów przyjechało do Polski, ale większość wyemigrowała na Węgry. Komunistyczna Partia Grecji – po II wojnie światowej coraz bardziej reformistyczna – nie podjęła walki z dyktaturą, dlatego ludzie zaczęli opuszczać jej szeregi, by tworzyć własne organizacje, komunistyczne, ale również anarchistyczne. 17 listopada 1973 roku – to dzień szczególnie ważny w historii Grecji. Do dziś obchodzony jest on jako rocznica. Właśnie wtedy walkę przeciwko więzieniom i wojsku podjęli studenci Politechniki w Atenach, domagając się obalenia dyktatury. Do starć ulicznych tłumionych przez armię przyłączyło się przeciwne jej społeczeństwo. Brutalne, krwawe stłumienie przy pomocy wojska wystąpienia studentów, do którego doszło w dniach 14 -17 listopada 1973 r., zostało wsparte przez część robotników. Wprowadzono stan wyjątkowy, aresztowano działaczy lewicowych. Masowy opór społeczny sprawił, że po roku dyktatura upadła i zapanował system demokratyczny.
Wielu ludzi odpowiedzialnych za dyktaturę nadal jednak zajmowało wysokie stanowiska, a kontrolę nad niewielką Grecję przejęło USA. Nic więc dziwnego, że walka, jaką w latach 1974-91 ludzie podjęli przeciwko państwu i policji, stała się znacznie bardziej radykalna. Na ulicach eksplodowały bomby. W tym czasie równolegle działały dwie oficjalne, reformistyczne partie komunistyczne, dlatego też ludzie zaczęli tworzyć nową organizację. Wtedy też powstał ruch anarchistyczny oraz dwie grupy komunistyczne, odpowiedzialne za szereg akcji przeciwko państwu: istniejący do 2003 roku Ruch 17 Listopada (jego nazwa pochodzi od rocznicy wydarzeń na Politechnice) oraz Rewolucyjna Walka Ludowa, w skrócie ELA działająca do 1995 roku.
Ruch 17 Listopada (dalej jako R17L – red.) – to organizacja marksistowsko-leninowska w klasycznej postaci. Większość jego członków to komuniści, choć jedna osoba – oskarżona o przynależność – to anarchosyndykalista. Odżegnując się od wszelkiej hierarchii i chęci przewodzenia rewolucji, aktywiści z R17L nakłaniali społeczeństwo do tworzenia nowych, walczących ugrupowań. Z kolei ELA złożona z autonomicznych grup wyróżniała się strukturą nuklearną, dlatego też była bliższa anarchizmowi. W swych akcjach rzadziej sięgała po przemoc. Te dwie organizacje podejmowały działania przeciwko imperializmowi USA. Organizowały zabójstwa żołnierzy amerykańskich, osób związanych z rządem oraz podkładały bomby w oficjalnych instytucjach rządowych. Na koncie śmiałych akcji R17L znalazł się atak oraz zabicie włoskiego parlamentarzysty odpowiedzialnego za dawną dyktaturę, który zachował swe stanowisko. Powód? Pozornie demokratyczne państwo nie rozliczyło się z dyktaturą, a działania grupy miały być rodzajem społecznego sądu. Podejmowano też wspólne działania z anarchistami. Z tego właśnie powodu nadal wspierają oni komunistów. Po 1985 r. socjaldemokraci, którzy doszli do władzy, zabronili obchodzenia tego święta, ale ludzie i tak wyszli na ulice. Podczas starć zginął 15-letni anarchista, Michalis Kaltezas. W 1985 roku grupa R17L napisała swój manifest i dokonała egzekucji policjanta odpowiedzialnego za jego zabicie. Wysadzono policyjny samochód. W rocznicę śmierci młodego anarchisty, w Grecji co roku odbywa się wiele akcji oraz ulicznych walk z policją.
Jak się kształtują relacje pomiędzy R17L, a ruchem anarchistycznym? – „Choć są oni socjalistami, można się z nimi solidaryzować jednocześnie będąc wobec nich krytycznym” – powiedział aktywista ACK-Saloniki. – „Zdaniem aktywistów R17L ruch anarchistyczny w Grecji nie jest poważny, gdyż nie ma on długiej tradycji. My zaś uważamy ich za nacjonalistów i patriotów. Nie oznacza to jednak, że się nie szanujemy. Działamy na jednym polu. Szanujemy się, choć znacznie różnimy światopoglądowo. Moja grupa uważa, że należy wspierać każdego, kto jest w więzieniu oprócz osób, które współpracują z policją. Dotyczy to więźniów R17L oraz ELA. To grupy bardzo ważne w historii Grecji. 17 listopada, w rocznicę wydarzeń na Politechnice, zawsze organizujemy wspólne akcje, gdyż uważamy, że nic się nie zmieniło”. Po 1991 roku walka osłabła, gdyż rząd przejęła partia socjalistyczna, zwalczana przez ruch anarchistyczny. W 2002 r. nastąpiły masowe aresztowania aktywistów R17L oraz ELA.
Historia najnowsza po 2002 roku
Latem 2002 roku zbrojna bojówka R17L była gotowa do podłożenia bomby w Pireusie – głównym porcie Grecji w pobliżu Aten. Zamierzano przeprowadzić akcję solidarnościową z jego pracownikami, gdyż rząd odmawiał im podwyżek i nie zezwalał na strajk. Jednak w czasie przygotowań popełniono błąd i bomba wybuchła w rękach działacza ruchu. Choć podczas akcji nikt postronny nie zginął, policja go aresztowała. W bardzo ciężkim stanie trafił on do szpitala, cudem przeżył.
Kolejną falę wzmożonych represji przyniósł w Grecji 2003 rok, w którym odbywały się Igrzyska Olimpijskie. Rząd grecki postanowił wtedy skończyć z tzw. „terroryzmem”. Aresztowano jedną osobę. Dzięki użyciu odpowiednich środków została ona zmuszona do udzielania informacji na temat R17L. Policja zamierzała zatrzymać jak najwięcej przeciwników politycznych, ale nie miała dowodów. Nie bacząc na nie, aresztowała więc wiele przypadkowych osób różnej orientacji światopoglądowej. O przynależność do R17L zostali oskarżeni anarchiści, trockiści i maoiści, co było niemożliwe choćby ze względu na różnice ideologiczne. Jednak postępowanie policji nie było pomyłką, lecz w pełni świadomym działaniem. Po aresztowaniach grupy R17L – przyszła kolej na ELA.
Odbywają się sfingowane procesy. Dla uniknięcia skandalu, z niechęci do ujawnienia ich publicznie, na sale rozpraw nie wpuszczano dziennikarzy. Władze nie chciały na procesach kamer ze względu na duże poparcie społeczeństwa oraz mediów. Pewna oficjalna gazeta lewicowa zorganizowała ankietę, według której 25% społeczeństwa uważa ruchy R17L oraz ELA za „rewolucyjne”. Ruchy cieszyły się więc poparciem 2 mln ludzi (ogółem Grecja liczy 10 mln mieszkańców). Pozostałe 25% uważało, że ruchy te były rewolucyjne w pierwszym okresie ich działalności. Później straciły impet, ale raczej mogą liczyć na poparcie. Trudno mieć wielkie zaufanie do oficjalnych gazet, jednak ich zainteresowanie na pewno nie było wygodne dla rządu. Nie chciał on, by społeczeństwo zobaczyło, jak działa system i policja, ile w tym wszystkim kłamstwa. Dlatego przeprowadzono dużą akcję propagandową przeciwko R17L i ELA. Oficjalna partia komunistyczna uznała je za prowokatorów odpowiedzialnych za dostarczanie propagandy dla CIA. Jej zdaniem nie są lewicowymi organizacjami, a złodziejami i zabójcami. Na temat tych ruchów wypowiedzieli się również dziennikarze systemowych gazet, nazywając ich działaczy kryminalistami. Jednak ludzie znając przeważnie grupy nie wierzyli tym kłamstwom. Mimo to państwo nie dysponując dowodami zorganizowało procesy poszlakowe i wiele osób trafiło do więzień pod specjalnym nadzorem. Wszystkie zostały umieszczone w oddzielnych celach. Każdego dnia odbywają one godzinny spacer po prostokątnym dziedzińcu krytym siatką. Przedzielenie go w poprzek bardzo wysoką ścianą uniemożliwia więźniom jakąkolwiek rozmowę, z których połowa spaceruje po jednej stronie, a połowa – po drugiej.
Jednak dla członków ruchów ELA i R17L państwo przewidziało jeszcze bardziej drastyczną formę represji. W środkowej części Grecji, ze względu na możliwość organizacji demonstracji i akcji solidarnościowych – z dala od centrów Aten i Salonik, w których najprężniej działa ruch anarchistyczny – wzniesiono więzienia o zaostrzonym rygorze. Według informacji wyglądają podobnie, jak cele izolacyjne zwane “white cells” (dosł. „białe cele”) w Turcji. Wszechogarniająca biel wnętrz, brak kolorów, światła słonecznego, palenie sztucznego światła 24 godziny na dobę, niemożność prowadzenia rozmów i utrzymywania jakiegokolwiek kontaktu sprawiają, iż więźniowie szybko odchodzą od zmysłów. W celach pod specjalnym nadzorem trzymano ich podczas procesu. Władze nie dopuściły do kontaktu z prawnikami i rodziną. Krewny jednego z więźniów wysłał mu książkę, a policja wyrwała wszystkie kartki i w takiej formie mu doręczyła. Szacuje się, że w sumie reżim pozbawił wolności 22 osoby (łącznie z anarchistami). Niektóre z nich opuściły już więzienia. To od nich uzależniona jest wysokość wyroku. Według prawa niższe dostaje się za współpracę z policją. Oczywiście taka osoba nie może liczyć na wsparcie ruchu solidarnościowego. Jeśli ktoś przyznaje się do przywództwa grupie, zbiera kolejne wyroki dożywocia.
Do tej pory nie wiadomo, ile osób zginęło za czasów dyktatury. Są dane od lekarzy, ale rząd nie pozwala na ich publikację. Zginęły setki, wiele osób poddano torturom. Walka z odpowiedzialnym za procesy poszlakowe i skazywanie na więzienia niewinnych ludzi, którym nie postawiono żadnych zarzutów, jest szczególnie trudna. Po upadku dyktatury i przemianach demokratycznych wiele osób za nią odpowiedzialnych nadal dysponuje silną władzą. To one odpowiadają m.in. za najważniejsze media. Bardzo trudno jest też wyciągnąć kogoś z więzienia, gdyż nie zezwala na to rząd grecki. Np. aktywista R17L, któremu w 2002 roku wybuchła w ręku bomba – starał się opuścić więzienie ze względu na swój stan zdrowia. Zebrał wiele podpisów, ale mu się nie udało. Biorąc polityczną odpowiedzialność za całą organizację, uwięzieni członkowie ELA przyznali się do uczestnictwa. Pozwolono wyjść na wolność jednej osobie, gdyż miała ona problemy zdrowotne i nie mogła się leczyć w więzieniu. Zebrała wiele podpisów od ludzi i lekarzy. Nie wypuszczono natomiast niewidomego i nie słyszącego chłopaka bez ręki, który chciał wyjść z więzienia, by się spotkać z lekarzami i przygotować do procesu.
Ruch solidarnościowy w Grecji
Odpowiedzią na falę państwowych represji stał się w Grecji bardzo silny ruch solidarnościowy, który umocnił się szczególnie w 2003 roku, po zamknięciu Igrzysk Olimpijskich w Atenach. Oczywiście z początku musiał on przezwyciężyć problemy organizacyjne. Nie wiadomo było, ile osób aresztowano po zakończeniu Olimpiady, jak się z nimi skontaktować. Wtedy wiele z nich zatrzymano jedynie ze względów propagandowych. Nie było przeciwko nim żadnych dowodów, dlatego zostały one wypuszczone.
Bardzo istotna stała się demonstracja przeciwko „białym celom” (celom izolacyjnym), które właśnie wtedy zaczęto wznosić w środku Grecji. Udało się ją wstrzymać 1500 demonstrantom, którzy autokarami przyjechali na miejsce budowy więzienia. Doprowadzili oni również do tego, że z celi izolacyjnej wypuszczono jedną osobę. W ramach akcji solidarnościowych zorganizowano też demonstrację przed więzieniem w Salonikach. Strajki głodowe, nie przyjmowanie płynów – to inna metoda walki.
Pierwsza akcja w obronie tzw. „terrorystów” odbyła się w 2003 r. Pod most wiodący do więzienia podłożono bomby. Wybuchły one wtedy, gdy jechali policjanci, lecz odbyło się bez przypadkowych ofiar. Rannych ani zatrzymanych nie było też po cotygodniowych eksplozjach gazu. Jedna z akcji solidarnościowych zorganizowana przez anarchistów w Atenach była wyrazem sprzeciwu wobec rządowego projektu zakładającego utworzenie wysypiska wbrew woli lokalnej społeczności. Policja ciężko pobiła protestujących ludzi. Anarchiści zrewanżowali się tym samym, odbierając funkcjonariuszom broń. Innym powodem akcji było wkroczenie do budynku sił policji. Zaczęła ona strzelać, zginął jeden z funkcjonariuszy. W odwecie anarchiści wzięli jako zakładnika przebywającego wtedy w budynku pracownika parlamentu. Powiedzieli, że muszą poznać nazwisko strzelającego policjanta. Gdy je podano – wypuścili parlamentarzystę. Wreszcie zaatakowali oni policję za brutalną akcję na wysypisku i zabrali jej broń. Policja wiele tygodni szukała winnych, ale nie znalazła. Poczuła się nie usatysfakcjonowana, dlatego na 10 miesięcy trafili do więzień ludzie, którym nie postawiono zarzutów. Teoretycznie jest to nielegalne, ale w praktyce często tak się dzieje. Podczas jednej z ostatnich akcji zorganizowanych w dowód solidarności z aresztowanymi wcześniej 3 anarchistami, po demonstracji zatrzymano lidera reformistycznych związków zawodowych. Razem z towarzyszącym mu członkiem zarządu został wyciągnięty z samochodu i pobity. Kiedy po chwili przyjechała policja, wszyscy anarchiści uciekli. Z powodu tej akcji po paru tygodniach, bez dowodów zatrzymano dwóch z nich. Jeden z anarchistów napisał artykuł o swym aresztowaniu. Wyznał w nim, że dowody sfabrykowano. Dziś jest dość stary i nigdy nie ukrywał tego, że jest anarchistą. Zawsze był wrogiem państwa, dlatego chce go ono wsadzić do więzienia.
Jedna z najświeższych sprawa sprzed paru miesięcy dotyczy również oskarżenia anarchistów o obrabowanie banku w centrum Aten. Chcąc powstrzymać próbę grabieży, policja otworzyła ogień. Jeden z anarchistów trafił do więzienia, 4 uciekło. Zaczęła ich szukać policja, odnalazła jednego z nich. Obecnie siedzi on w więzieniu. Nie współpracuje z policją. Mówi, że jest dumny z tego, że jest anarchistą. Ponieważ nie chce zeznawać na temat kradzieży w bankach, policja zamierza go oskarżyć o wszystkie napady. „Jedynym złodziejem, który Cię okrada, jest państwo i system polityczny” – głosi hasło greckiego ruchu solidarnościowego.
Tego rodzaju akcje bezpośrednie to tylko jeden ze sposobów walki. Czym zajmuje się jeszcze ACK-Saloniki? Udziela wsparcia dla osób oskarżonych o niszczenie kamer na ulicach oraz wszystkich ofiar sfabrykowanych dowodów. Organizuje spotkania informacyjne nt. więźniów, połączone ze zbiórką pieniędzy na pomoc, a czasem – wystawami obrazów ich autorstwa. Co ciekawe – w telewizji pojawia się zwykle informacja, że są to prace „terrorystów”, dlatego ACK utrzymuje kontakty z konkretnymi, rzetelnymi dziennikarzami. W dowód międzynarodowej solidarności przeprowadza wreszcie akcje informacyjne – spotkania oraz koncerty poświęcone więźniom z różnych krajów: Gent / Gandawy (Belgia), Aachen / Akwizgranu (Niemcy), represjonowanym za udział w Szczycie UE w Salonikach oraz aktywistom francuskiej organizacji Action Directe. „Wszystkich powinno się wspierać, choć oczywiście nie musimy tych osób popierać. Nie powinno być podziałów. Jeżeli ktoś jest w więzieniu, należy mu się wsparcie” – skonkludował aktywista Anarchistycznego Czarnego Krzyża.
Wywiad ukazał się w 23 numerze pisma anarchistycznego Inny Świat
http://innyswiat.most.org.pl/