Włochy: Anarchista Adriano Antonacci odmawia udziału w video-procesie
Poświęcę tylko parę słów na wyjaśnienie dlaczego odmawiam uczestnictwa w pierwszej rozprawie mojego procesu, jaka odbędzie się 26 maja oraz we wszystkich następnych, jeśli i one będą miały formę video-konferencji.
Wykorzystanie tej metody opiera się na haniebnej idei tworzenia podziałów wśród więźniów, poprzez demonizowanie i degradację zatrzymanych&oskarżonych, jako „niebezpiecznych społecznie”.
Przetestowany już artykuł 41-bis, usiłuje się rozszerzyć na więźniów zaklasyfikowanych jako AS, oraz na każdy proces, podczas którego można spodziewać się solidarności i konfliktu, a więc który może stanąć ością w gardle ludziom, decydującym na sali sądowej o wolności innych i przestrzegających swojego idiotycznego dress codu. Nie posiadających żadnych wartości, dysponujących za to władzą. Nadaną prawem. Poprzez prawo.
Telekonferencja narzuca oskarżonym bardzo konkretne ograniczenia, faworyzując pod każdym względem prokuratorów i sędziów.
A, patrząc szerzej, nie trudno dojść do wniosku, że ograniczenia te mogą zacząć wykraczać poza ramy procesu…
Zważywszy na wspaniały rozwój tych narzędzi kontroli i względy ekonomiczne, będą one w przyszłości jeszcze bardziej rozwijane i stosowane w większości, jeśli nie we wszystkich procesach.
Poza tym, nie byłoby niczym trudnym zbudowanie takich małych pokoi z ekranami, mikrofonami i telefonami, dla użycia których ci dżentelmeni zawsze znaleźliby jakiś dobry powód.To oczywiste, że brak neutralności wysoko rozwiniętej technologii, manifestuje się na każdym kroku, zawsze ujawniając nam, że pełni ona rolę posługaczki władzy.
Sama wirtualizacja procesu, bez względu jak ważny by on nie był, zasadniczo nie jest niczym szczególnie okrutnym, gdy popatrzymy na arsenał okropieństw, jakie władza (w tym przypadku sądownicza) ma do swojej dyspozycji, stanowi jednakże przejaw wirtualizacji naszego życia, mającej na celu jego kontrolę i unicestwianie do punktu w którym emocje, energia i zmysłowość zamierają… do punktu w którym życiu zaczyna brakować piękna, a chęć przeżycia prawdziwej wolności zanika.
Czułbym się jak idiota, siedząc przed sądowym ekranem, bezsilnie uczestnicząc w tym teatrze, razem z moim bratem Gianlucą, niczym nieobecni bohaterowie granej sztuki.
A zatem 26 maja będzie takim samym dniem jak wszystkie inne, pełnym gniewu, ale i dążeń do odnalezienia w miarę możliwości, stabilizacji i spokoju. Nie kryję smutku, że nie mogę zobaczyć, a tym bardziej przytulić bliskich mi osób ani poczuć ciepła solidarności towarzyszy.
Wyzwolenie jedynie przez walkę!
Wolność jedynie w anarchii!
Adriano
17/5/2014
interarma.info