Francja: Potrzebna pomoc dla Enrico Villimburgo, ex-bojownika Czerwonych Brygad
Komunikat francuskich towarzyszy: „Ponad 30 lat temu wielu bojowników grup zbrojnych wsiadło w pociąg i opuściło Włochy. Pod koniec lat 80-ych wielu z nich przybyło do Francji, stanowiąc pierwszą z fal politycznych uchodźców, którzy starali się jak najbardziej oddalić od kraju swojego pochodzenia, gdzie państwo prowadziło przeciwko nim zawzięte represje.
Po pierwszym westchnieniu ulgi w ich ślady poszli kolejni zachęcani każdym odrzuconym przez Francję wnioskiem o ekstradycję do Włoch i z każdym tymczasowym orzeczeniem o przyznaniu azylu. Właściwie, wraz z upływającym czasem, zaczęliśmy wierzyć, że Francois Mitterand dotrzyma słowa. Grupa Włochów, społeczność jaką tworzyli, rozrastała się, wynajdując nowe sposoby przetrwania i opierając swoją przyszłość na nieformalnej deklaracji (francuskiego prezydenta – przyp. tłum.). Wszędzie wokół spotykali się z solidarnością kiełkującą w ich nowym miejscu, gdyż Francuzi z uwagą śledzili zmienne koleje losu Włoch, w tym autorytarny zwrot jaki obierało wówczas włoskie społeczeństwo.
Mijały lata martwej ciszy, przerywanej przez zarzuty wytaczane aresztowanym, a Włosi wędrowali po sądach, naznaczeni upływającym czasem, z workami pod oczami, siwizną i coraz szerszym paskiem. W 1988 Europa wyszła z projektem porozumienia Schengen i wydano trzy nakazy aresztowania, co obudziło włoskich uchodźców z uśpienia. Historia znów się powtórzyła: więzienia, solidarność, sale sądowe, a wreszcie, kolejne, głębsze, westchnienie ulgi trójki aresztowanych oraz sprawa dziesiątek pozwoleń na zamieszkanie, które dotąd były blokowane przez prefekturę.
Powrót do normalnego życia znów stał się możliwy. Z drugiej jednak strony prasa nie ustawała w reprodukowaniu rozmaitych klisz na temat włoskich uchodźców we Francji (i nie tylko), zamieniając ich kolektywną historię w mydlaną tragedię.
Ich problemy wyciągano na wierzch właściwie tylko przy wyjątkowych okazjach. Tak jak w przypadku ekstradycji Paolo Persichettiego, kiedy to wiele różnych akcji solidarnościowych zsumowało się ze spontaniczną solidarnością jego uniwersyteckich kolegów. Przeważało wówczas niedowierzanie: po upływie przeszło 20 lat, kwestia włoskich uchodźców raz jeszcze wypłynęła na powierzchnię. Wtedy mieliśmy do czynienia ze sprawą Cezare Battisti, a następnie ze sprawą Mariny Petrelli. Nie wspominając o haniebnej ekstradycji Rity Algranati z Algierii. Możliwość bezpiecznego życia zaoferowana przez Francję, z dala od nacisków i szantaży, raz jeszcze zawisła na włosku. Zewsząd zaczęto naciskać na Francję, dziennikarze i politycy.
Uchodźcy polityczni, którzy żyją tam nadal znajdują się w stanie zawieszenia, żyją w krótkotrwałej i niepewnej teraźniejszości. Jednym z nich jest ENRICO VILLIMBURGO, który był bojownikiem rzymskiego oddziału Czerwonych Brygad (BR), a obecnie choruje i potrzebuje wsparcia tak dużego, że mała grupa jego towarzyszy nie jest w stanie w pełni mu pomóc. Potrzebne są pieniądze na chemioterapię. Administracyjna i prawna sytuacja uchodźców nie pozwala im na korzystanie z publicznej opieki zdrowotnej. Dlatego prosimy o finansowe wsparcie na leczenie dla naszego towarzysza.”
By uzyskać więcej informacji pisz do:
Cassa di Solidarietà Aracnide
http://325.nostate.net/