Feral Faun: Powstańcza dzikość
Prezentowany tekst Ferala Fauna rozważa zagadnienie przemocy z perspektywy typowej dla post-lewicowych anarchistów. Feral Faun wskazuje że współczesne społeczeństwo jest formą zorganizowanej przemocy i siły narzuconej jednostce. Odpowiedzią na system zorganizowanej przemocy nie jest pacyfizm lecz wyzwoleńcza i spontaniczna przemoc rewolucyjna. Musi jednak być ona spontaniczna by nie powielać istniejących już form usystematyzowanej przemocy typowej dla władzy. Feral Faun zgodnie ze swoją indywidualistyczna filozofią zauważa, że wbrew mrzonkom pacyfistów, także w wolnym społeczeństwie będzie dochodziło do aktów przemocy. Jednak nie należy się tego obawiać bo jest ona zgodna z najgłębszymi instynktami człowieka.
„My nie tyle mówimy o przemocy, przemoc – to element naszego codziennego życia… to warunki, w których zmuszeni jesteśmy żyć”
– Os Cangacieros
Kontrola społeczna jest niemożliwa bez przemocy. Społeczeństwo tworzy systemy racjonalnej przemocy w celu socjalizacji ludzi, tak by przemienić ich w potrzebne mu zasoby. W czasie, gdy niektóre z tych systemów – na przykład wojenny, policyjny, sądowy, ciągle mogą być rozpatrywane oddzielnie – ze względu na widoczną brutalność ich przemocy, w większości wypadków te systemy stały się na tyle powiązanymi i tak wszechobecne, że działają jak jedna całość – całość, którą jest społeczeństwo, w którym żyjemy. Ta systemowa przemoc istnieje przede wszystkim jako stała, główna groźba – subtelny, czasem zwykły, codzienny terroryzm, wzbudzający strach przed wyjściem przed szereg. Sygnały i rozkazy od „zwierzchników”, którzy grożą nam karą lub ubóstwem; uzbrojeni, ubrani w mundury bandyci, którzy są tu by „chronić i służyć” (naprawdę?!?), nagłówki w gazetach o wojnach, torturach, seryjnych mordercach i ulicznych bandach – to wszystko pogrąża nas w atmosferze subtelnej, podstawowej, zracjonalizowanej przemocy społecznej, która wzbudza w nas strach i tłumi nasze własne gwałtowne namiętności.
W świetle systematycznej społecznej przemocy, która nas otacza, nie jest zaskoczeniem, że ludzie skłonni są uważać każdy przypadek przemocy, za jedną, monolityczną całość, a nie za specyficzne działania lub sposoby kontaktu. System przemocy stworzony przez społeczeństwo, stał się monolitem, który działa wyłącznie w celu własnej ochrony.
W reakcji na ten monolityczny system przemocy, rozwija się „patologia pacyfizmu”. Nie umiejąc wyjść poza kategorie społeczne, pacyfiści tworzą fałszywą dychotomię, ograniczając kwestię przemocy do etycznego/intelektualnego wyboru, między akceptacją przemocy jako monolitycznego systemu lub całkowitym odrzuceniem przemocy. Ale wybór ten istnieje jedynie w sferze bezwartościowych abstrakcji, ponieważ w świecie, w którym żyjemy pacyfizm oraz systemowa przemoc są od siebie zależne. Pacyfizm jest ideologią, która za swój końcowy cel obiera całkowity pokój społeczny. Ale całkowity pokój społeczny, wymaga pełnego stłumienia ludzkich namiętności, prowadzących do oddzielnych/pojedyńczych przypadków przemocy, to zaś wymaga całkowitej społecznej kontroli. Całkowita kontrola społeczna jest możliwa tylko w wypadku ciągłej groźby ze strony policji, więzienia, terapii, cenzury, deficytu lub wojny. Tak więc pacyfistyczne ideały wymagają monolitycznego systemu przemocy i odrzucają wrodzone sprzeczności, tego że władza stara się zachować spokój po to, by uchronić dobrze działający system społeczny, co jest możliwe tylko poprzez podtrzymanie systemu zracjonalizowanej przemocy.
System zracjonalizowanej przemocy, nie tylko utrwala się, ale także wywołuje reakcję – często w formie ślepej krytyki zdenerwowanych ludzi (chodzi zapewne o zwykłe protesty – przyp.tłum.), czym system manipuluje w celu uzasadnienia swego dalszego istnienia, ale niekiedy reakcja ta ujawnia się także w formie świadomej buntowniczej przemocy. Nasze gwałtowne, stłumione pragnienia, zamieniają się w wewnętrzną przemoc, stając się zabijającym nas powoli, ciągłym uczuciem stresu i trwogi. Jest oczywiste, że milion małych przejawów poniżenia, które następują między ludźmi na ulicach i w miejscach publicznych każdego miasta – spojrzenia niechęci i wrogości między nieznajomymi, słowne przepychanki, wzbudzające poczucie winy i zahamowania, między rzekomymi przyjaciółmi. To wszystko są nieuchwytne i najbardziej powszechne formy zracjonalizowanej przemocy – każda z wiążę się ze strachem i wzajemną agresją. Jest to subtelna forma przemocy praktykowana przez życiowych pacyfistów.
„Ja nie marzę o łagodnej rewolucji. Moje pragnienia ciągną mnie do przemocy, dzikiego życia, nie uznającego niczego” – Raoul Vaneigem
Ci z nas, którzy walczą o wolność w tworzeniu własnego życia, powinni odrzucić oba warianty tego wyboru, oferowanego przez społeczeństwo, zarówno pacyfizm jak i systemową przemocą, ponieważ taki wybór jest próbą socjalizacji naszego buntu. Zamiast tego możemy stworzyć nasze własne warianty, rozwijając radosny i namiętny chaos działań oraz kontaktów, które mogą wyrażać się poprzez silną i brutalną przemoc, a innym razem poprzez łagodną czułość, lub jakimkolwiek innym sposobem wyrażania naszych pragnień i kaprysów, odczuwanych przez nas w danej chwili. Zarówno odrzucenie przemocy oraz jej systematyzacja, stanowią napaść na nasze namiętności i naszą unikalność.
Przemoc jest jednym z aspektów interakcji zwierząt i obserwacja przemocy wśród zwierząt przeczy kilku uogólnieniom. Przemoc wśród zwierząt nie pasuje do formuły darwinizmu społecznego, nie jest ona wieczną wojną wszystkich ze wszystkimi. Raczej, w określonych momentach, konkretne akty przemocy wybuchają i gasną po chwili. W dzikiej przyrodzie nie ma żadnej usystematyzowanej przemocy, zamiast tego istnieje chwilowe wyrażanie swoich emocji. To pokazuje jeden z głównych błędów pacyfizmu. Przemoc, sama w sobie, nie dąży do utrzymania przemocy. Natomiast system społeczny zracjonalizowanej przemocy, którego integralna częścią jest pacyfizm, dąży do utrzymania siebie jako systemu.
Nieusystematyzowana, namiętna przemoc jest właściwą odpowiedzią na przemoc systemu. Brutalne gry są powszechne wśród zwierząt i dzieci. Gonitwy, zapasy, podcinanie z nóg, rozbijanie – to aspekty gry wolnej od reguł. Świadomy buntownik także gra, ale z realnymi celami i zamiarami by wyrządzić prawdziwe szkody. Celem takiej dzikiej gry we współczesnym społeczeństwie mogą być instytucje, towary, role społeczne, ikony kultury, a także ludzie będący przedstawicielami tych instytucji, w szczególności gdy stanowią oni zagrożenie dla wolności, do tworzenia życia zgodnie ze swymi pragnieniami.
Powstanie nigdy nie było tylko kwestią samoobrony. Sama w sobie samoobrona jest prawdopodobnie najłatwiejsza do uzyskania poprzez uznanie status quo albo próbę reform. Powstanie – to agresywne, niebezpieczne działanie wolnych jednostek przeciw systemowi. Odrzucenie systemowej przemocy, odrzucenie zorganizowanej, zmilitaryzowanej formy walki zbrojnej, pozwala przemocy powstańców na zachowanie wysokiego stopnia „niewidzialności”. Nie może być ona zrozumiana ani kontrolowana przez władzę. Jej buntownicza natura, może być nawet niezauważalna dla władzy, ponieważ rodzi się ona z daleka od podstaw społecznej kontroli. Z racjonalnego punktu widzenia władzy, tego typu przemoc zazwyczaj pojawia się przypadkowo, ale w rzeczywistości jest ona zgodna z pragnieniami powstańców.
W ludycznej przemocy powstania nie ma miejsca na żal. Żal osłabia siłę uderzenia i sprawia że stajemy się zbyt ostrożni i bojaźliwi. Ale żal możliwy jest tylko wtedy gdy przemoc rozpatruje się jako zagadnienie moralne, a dla buntowników walczących o wolność do życia w zgodzie ze swymi pragnieniami, moralność – to tylko inna forma kontroli społecznej. Gdy powstańcza przemoc pojawia się w swej ludycznej formie żal staje się absurdalny. W zamieszkach i spontanicznych buntach (a także w aktach wandalizmu) radosna postawa (postawa przyjemności – przyp.tłum.) jest oczywista. W wyzwolonych gwałtownych emocjach, które przez długi czas nie mogły być okazywane, jest intensywna radość, a nawet euforia. Bicie społeczeństwa po twarzy – to silna przyjemność, i należy się nią cieszyć, a nie wstydzić, obwiniać się lub żałować. Ktoś mógłby powiedzieć, że takie działanie może doprowadzić do tego, że przemoc wymknie się spod kontroli, ale nadmiar buntowniczej przemocy nie jest czymś czego należałoby się obawiać. Jak tylko pozbędziemy się represji i uwolnimy nasze pragnienia oraz emocje, nasze działania i nasza droga życia będą się coraz bardziej rozszerzać, a wszystko co będziemy robić, będziemy robić aż do przesady (nieskrępowanie – przyp.tłum.). Nasza hojność będzie się wydawała nadmierną i nasza przemoc także będzie wydawała się nadmierna. Wyzwoleni z represji, ofensywni indywidualiści będą nadaktywni na wszystkich polach.
Masowe zamieszki i powstania, nie mogły stać się czymś więcej niż tylko czasowym wyzwoleniem, nie ze względu na swoją daremność czy zbędność, lecz dlatego, że ludzie nie zmienili się. Ludzie nie wierzą swoim instynktom. Boją się wszechmiaru swych pragnień i marzeń. Dlatego odrzucili lub przemienili swoją walkę w nową władzę, nową systematyzację przemocy. Ale czy powstańcza przemoc może rzeczywiście stać się nadmierna, gdy nie będzie już ani instytucji społecznej kontroli, ani władzy, ani ikon kultury, które należałoby zniszczyć i zetrzeć w proch?
Jeśli tym czego chcemy, jest świat, w którym każdy z nas może sam tworzyć własne życie bez ograniczeń, nawiązywać kontakty z innymi ludźmi zgodnie ze swymi pragnieniami, a nie zgodnie z rolami społecznymi, to musimy przyznać, że niekiedy przemoc będzie wybuchała, i nie ma w tym nic złego. Pełnia emocji zawiera w sobie silne przejawy nienawiści i gniewu – a to są uczucia generujące przemoc. Lecz tego typu przemoc będzie używana wyłącznie taktycznie, ale nie systematycznie. Będzie ona rozumna, lecz nie zracjonalizowana. I w żadnym wypadku nie będzie ona utrzymywać się przez dłuższy czas, bowiem będzie ona indywidualna i okresowa, wygasając w trakcie wolnego przepływu emocji. Ani moralizujący pacyfizm, ani pełna systematycznej przemocy wojna, nie mogą zniszczyć władzy, ponieważ zarówno jedno jak i drugie wymagają przynajmniej niektórych form władzy. Tylko wyzwoleńcza emocjonalna przemoc buntowników, grających w pojedynkę lub razem z innymi, ma szansę zniszczyć to społeczeństwo.
„Naprzód!
Z pięścią i sercem,
Mową i piórem,
Sztyletem i karabinem,
Grabieżą i podpaleniem,
Zacznijmy… wojnę ze społeczeństwem”
Dejaque
Tłumaczenie: Anarchaos