Antymilitarystyczne akcje bezpośrednie w Niemczech (szkic działań ostatnich kilku lat)

 

Artykuł ten został napisany dla włoskiego miesięcznika anarchistycznego „Invece” („Zamiast”) w kwietniu 2011. Przedstawia on – mimo rzecz jasna obszernej natury tematu – garść informacji na temat akcji bezpośrednich, jakie miały miejsce w Niemczech w ostatnich kilku latach. Akcji, które miały swój udział w ożywieniu debaty dotyczącej żałobnego marszu niemieckiej machiny zbrojnej (ale nie tylko jej) Opisane przypadki, wiążąc się w pewną całość na bazie obu – czerwonego i czarnego – wątków: pokazują, że zarówno dziś jak i w przyszłości istnieje możliwość, by stać się piaskiem w trybach militaryzmu. Oraz jak można przekształcić represywne uderzenie państwa w szanse do kontrataku…

W lipcu 2007 aresztowani zostają trzej towarzysze. Oliver, Axel i Florian zostają brutalnie zatrzymani przez jednostki policyjnych sił specjalnych w Brandenburgu/Havel niedaleko Berlina, zaraz po tym jak zostawili urządzenia zapalające w okolicy traku kolejowego należącego do niemieckiej armii. Od dłuższego już czasu prowadzono przeciwko nim dochodzenie – plus przeciw czterem innym towarzyszom, z których jeden miał zostać aresztowany tego samego dnia – prowadzone przez federalną policję kryminalną (BKA). Wszyscy zostali oskarżeni o przynależność do „Militante Gruppe” (MG), tajnej formacji, działającej od 2001 roku, głównie w Berlinie.Grupa ta przeprowadziła kilkadziesiąt ataków przeciwko symbolom represji (sądy i policja) oraz kapitalistycznego wyzysku (różnego rodzaju przedsiębiorstwa). O Militante Gruppe po polsku czytaj TU,TU, TU.

Wielu towarzyszy zorganizowało natychmiast działania solidarnościowe z aresztowanymi – począwszy od wieców pod więzieniem, aż po akcje bezpośrednie – wielu jednak doświadczyło klasycznego dylematu: jak wyrazić solidarność z towarzyszami oskarżonymi o przynależność do organizacji, z którą okazujący solidarność, niekoniecznie się identyfikuje. W rzeczy samej MG zawsze wyróżniała się przez wyraźny komunistyczny/antyimperialistyczny charakter. Aby sprostać tej sytuacji, wiele osób odwołało się do tradycji rewolucyjnej solidarności, podkreślając wspólnotę sprawy, dzielonej z MG (antyimperializm), zamiast skupiania się, na ich rzekomym uczestnictwie w tej konkretnej grupie oraz jej podstawach ideologicznych. Dlatego w następnych miesiącach wyrażano solidarność poprzez nieustanne deklarowanie jawnego odrzucenia militaryzmu we wszystkich jego formach, ale przede wszystkim przez zaakcentowanie tego w praktyczny sposób. ( Na zdjęciu obok: członek MG prowadzony na rozprawę).

Postawa ta znalazła swój wyraz już na początku w trakcie niektórych przemówień podczas pierwszego wiecu przed więzieniem sądowym Moabit(Berlin). Kilka dni później pojawił się plakat podkreślający: „Pojazdów wojskowych jest za dużo – wolność dla Oliviera, Floriana i Axela – na rzecz zniesienia prawa antyterrorystycznego.” Plakat ilustrowany jest kolażem zdjęć pojazdów wojskowych. Niektóre z nich z podpisem „sabotaż” pokazują rezultat akcji bezpośrednich, organizowanych w Niemczech w przeciągu ostatnich lat. Rzeczywiście, plakat przypomina nam, że nawet w mrocznych czasach wojny i rozszerzenia jej logiki na wszystkie sfery naszego życia, sabotaż pozostaje muzyką, która nigdy nie przestaje grać.

(Ex – bojowniczka RAF: Inga Viett wyprowadzana siłą z zaprzysiężenia Bundeswehry za wystąpienie antywojenne)

(Inge Viett, ex – bojowniczka RAF, udzieliła publicznie wsparcia sądzonym członkom Militante Gruppe – Czytaj TU)

Tylko kilka z najbardziej podnoszących na duchu notek – luty 2002, wojskowy pojazd zostaje spalony w Glinde w prowincji Hamburga; luty 2003, kilka wojskowych jeepów zostaje podpalonych przez MG niedaleko Berlina; marzec 2004, w prowincji Hamburga, Bad Oldsloe biura firmy Hako stają w płomieniach – firma ta uczestniczyła w produkcji pojazdów wojskowych „Mungo” (używanych w Afganistanie) – w tym samym czasie podobnie skończyło kilka innych pojazdów wojskowych niedaleko Berlina; styczeń 2007, prywatne samochody dwóch menadżerów firmy Thyssen-Krupp Marine System, zostają podpalone przez „Rewolucyjnych Działaczy Antymilitarystycznych” w Hamburgu.(Czytaj TU) I tak dalej…

… rozkwit antymilitarystycznej praktyki.

Tak oto, uwięzienie towarzyszy daje nowy zapał do walki, która trwa już od lat, przenosząc ją na inne poziomy i obszary, nie rezygnując z żadnej możliwości ekspresji. Przy okazji, warto wspomnieć, że oficjalne narodziny niemieckiego ruchu autonomicznego( rozumiemy go tutaj szeroko jak ruch obejmujący wolnościowców, anarchistów, autonomistów i niesekciarskich towarzyszy komunistów, itd.), miały miejsce w maju 1980, w Bremen, gdzie ceremonii zaprzysiężenia kadetów, towarzyszyły ciężkie zamieszki. Dzień akcji przeciwko militaryzmowi, ogłoszono również w 2007 r. podczas protestów przeciw G8 w Niemczech. Wówczas to odbył się kilkutysięczny wiec przeciwko wojskowej fabryce firmy EADS, który następnie przerodził się w demonstrację na ulicach Warnemunde, niedaleko Rostocku. Kolejna demonstracja miała miejsce w samym Rostocku (G8, 2007) przeciwko Caterpillar, dobrze wszystkim znanej firmie dostarczającej pojazdy do niszczenia palestyńskich domów. Caterpillar spotkało w tych dniach również kilka ataków z użyciem koktajli mołotowa.

linke_politik_verteidigen_bild_250

Tak zwany „Bombodrom” – projekt, który władze planowały w północnej części regionu Brandenburgii, 80 km od Berlina, stanie się celem konkretnej kampanii podczas antymilitarystycznej batalii. „Bombodrom” miał mieścić się dokładnie tam, gdzie były Związek Radziecki przez 40 lat testował swoje bomby. Od 1992 roku niemiecka armia starała się zdobyć zezwolenia na takie same działania w tym miejscu. Podczas G8, „Bombodrom” będzie symbolicznie okupowane przez kilkaset osób, wieża kontroli lotów zostanie pomalowana na różowo, będą organizowane też inne demonstracje oraz obozy militarystyczne. Walka ta, trwająca od ponad 15 lat, przyczyni się wreszcie do odwołania samego projektu „Bombodrom”.

Błędem byłoby „redukować” antymilitarystyczną walkę tylko do sabotażowych akcji bezpośrednich. Te ostatnie podejmowane są w szerszym kontekście, gdzie różne inicjatywy o charakterze publicznym, poddają pod dyskusją rolę armii oraz rozrost współpracy cywilno/wojskowej – przypominając jednocześnie o konieczności działań bezpośrednich w celu powstrzymania machiny wojennej. Do działań tych należy ciągłe utrudnianie pracy armii, tam gdzie na obszarze instytucji publicznych, próbuje ona pozyskiwać dla siebie nowych rekrutów. Tam gdzie armia próbuje szerzyć propagandę swojej logiki śmierci, tam zawsze będą ludzie gotowi protestować. Każdego miesiąca przedstawiciele wojska chodzą do biura zasiłkowego, starając się nakłaniać bezrobotnych do wstąpienia w szeregi armii, dlatego będą tam też towarzysze, organizujący protesty oraz dostarczający kontrinformacje.
Przykłady: od Berlina po Kolonie, poprzez Hannover i Frankfurt, dziesiątki antymilitarystów swoją hałaśliwą obecnością, sztandarami, śpiewami, ulotkami, atakami z użyciem farby i kamieni, spektaklami teatralnymi, alarmami przeciwpożarowymi wewnątrz budynków, itp. regularnie zakłóca haniebną obecność dowódców wojskowych. Podobnie było w Wuppertal, gdzie wysoki rangą dowódca wojskowy nie był w stanie przemawiać odkąd oberwał ciastem w twarz. Albo w Bruhl, gdzie biuro zasiłkowe zostało zaatakowane farbą, okna zostały pomazane, a graffiti „precz z armią!” jasno pokazało powód tej nocnej wizyty. Małe i większe przypadki oporu, przenikają się nawzajem, podkreślając szeroki wachlarz możliwych wyborów i ścieżek działania, których dostarcza nam każdy dzień, dając szanse na praktykowanie żywego antymilitaryzmu. Inne pola naszej aktywności także mogą być obszarem tych działań.

We wrześniu 2007, 8000 ludzi demonstruje w Berlinie pod hasłem „Niemiecka armia precz z Afganistanu” , a jesienią tego samego roku Mortitz, anarchistyczny towarzysz,będący objectorem (odmawia służby wojskowej) zostanie uwięziony w celach wojskowych baraków Strausberga niedaleko Berlina. Podobnie jak on, wielu innych towarzyszy w nadchodzących latach wybierze tę samą drogę odmowy.
Moritz zapłaci za swój wybór trzema tygodniami więzienia wojskowego, tygodniami w czasie, których oglądał będzie wiece naprzeciwko baraków oraz kontrinformacyjne inicjatywy solidarnościowe. W międzyczasie nie powinno się zapominać o praktyce „przemalowywania” pomników poświęconych „bohaterom” i poległym wojskowym: podczas ostatnich lat pojawiły się dziesiątki takich akcji, kiedy to anonimowe grupy osób, zostawiały tym symbolom śmierci kolorowy upominek, czasami nawet dokonywały dekapitacji pomników. W listopadzie 2010, konkretna kampania została podjęta przez lokalną anonimową grupę w regionie Ruhry – gdzie miały miejsce uroczystości upamiętniające żołnierzy poległych w czasie obu wojen światowych – w ciągu jednej nocy w różnych miastach regionu zostało „przemalowanych” dziesiątki pomników wojennych. Jak powiedzieliśmy wcześniej, ważnym aspektem, który odznacza te różne formy protestu, jest ich klarowność i bezkompromisowa rewindykacja każdej inicjatywy, która staje się grudą w trybach machiny wojennej – pozostawiając za sobą niepotrzebne pojęcie legalności.

Hasłem inicjatywy, która miała miejsce w lutym 2008 w Berlinie, jako akt solidarności wobec oskarżonego towarzysza z MG (który został zwolniony za kaucją) było: „Maszyny wojenne interesują nas w palący sposób”, oparte na nieprzetłumaczalnej grze słów, gdzie niemieckie słowo „brennend” oznacza „w płomieniach” jak również „w palący sposób”. Różne osoby, biorące ostatnimi laty udział w akcjach antymilitarystycznego sabotażu, zostały poproszone o zabranie głosu (działacze pacyfistyczni, jak również anonimowi sabotażyści, ci ostatni w formie nagranych wcześniej interwencji dźwiękowych). Wydarzeniu towarzyszyła niezwykle wartościowa publikacja tematyczna (przy której udzieliło się kilkaset osób). Aby upublicznić wydarzenie, na ulicach niemieckiej stolicy pojawiły się plakaty przedstawiające obraz płonącego wojskowego jeepa z dwoma różnymi hasłami – jeden pod tytułem „Dlaczego?”, drugi „Czemu nie?”, bez żadnych dodatkowych treści. Dzięki swojej rozbrajającej prostocie, odbiór plakatu był sukcesem, wyjaśnia on niezorientowanemu czytelnikowi, jak oczywiste jest zajmowane w tej sprawie stanowisko.

W maju 2008 narodzi się publikacja pod tytułem „Panzerknackerin” („Niszczyciel czołgów”), stawiająca sobie za cel pełnienie roli biuletynu, donoszącego o akcjach przeciw maszynie wojennej, które miały miejsce na niemieckiej ziemi, ale i nie tylko. Broszura ta wyraża potrzebę atakowania militaryzmu na różnych frontach, nie pomijając – zarówno państwowych jak i prywatnych – producentów broni, takich jak Northop Grumman i Marine Logistics, atakowanych w Hamburgu i Kiel, lub urzędów pracy i innych przestrzeni „publicznych”, udzielających miejsca propagandzie armii. Jedna z takich firm, SAS (zakład, który dostarcza wojskowe oprogramowanie) kilka razy w ciągu ostatnich lat doświadczy wytłuczenia okien. Znana stanie się także sprawa zniszczenia dwudziestu trzech autobusów w Berlinie, (opróżniono też wewnątrz nich gaśnice), należących do firmy robiącej interes na przewożeniu kadetów na przysięgi (przeciw której odbywały się też inne protesty) (Info o tej akcji patrz TU).

Oczywiście na tej kasie wybito także rachunek politykom. Trzech z nich, spośród wziętych na celownik – wspomnijmy przede wszystkim – było członkami Narodowej Komisji Obrony; zeszłego sierpnia kamieniami i farbą zaatakowano ich biura w Kiel i Hamburgu. Prócz tego, jak dotąd nie zakończyło się śledztwo w sprawie podpalenia 42 pojazdów wojskowych w Dreźnie na Wielkanoc 2009 r. Akcja, co do której – na razie bez efektów – dochodzenie prowadzi specjalna komisja. Atak ten w dobitny sposób propagował inny plakat zatytułowany: „Drezno – zrób to jeszcze raz”, sugestywnie podsuwający nam obrazy skutków działania rewolucyjnych podpalaczy, którzy przez ostatnie lata, widzieli dziesiątki pojazdów armii, trawionych przez płomienie. Zgodnie z hasłem towarzyszącym nieodmiennie różnorakim inicjatywom ruchu – „Rzeczy, dotknięte przez nasz sabotaż tutaj, nie wyrządzą szkód, ani w Afganistanie, ani nigdzie indziej.”

Kampania przeciwko firmie pocztowej DHL, stała się z kolei ważnym krokiem, uniemożliwiającym zatajenie faktu rosnącej współpracy pomiędzy wojskiem a instytucjami cywilnymi. DHL jest siostrzaną firmą niemieckiej poczty. Od 2003 roku zajmowała się współpracą logistyczną z niemiecką armią, pomagając w transportowaniu jej pojazdów oraz priorytetowych dokumentów wojskowych.

 

 

 

Kampania, zainicjowana jesienią 2008 r, w dłuższej perspektywie zdołała powalić firmę na kolana, zmuszając ją w kolejnym roku do decyzji, aby nie przedłużać kontraktu z wojskiem, o czym można było przeczytać w wielu pismach. Nazwana „Wszechstronnym Oporem”, kampania ta ochrzciła DHL jako “Deutsche Heeres Logistik” („Logistyka Niemieckiej Armii”). Zorientowana na różne metody protestu, składała się z takich elementów jak kilka szeroko krążących plakatów, ulotki, inicjatywy społeczne. Wydała kilka czasopism, przynosząc ze sobą zarazem dziesiątki różnego rodzaju sabotaży: poczynając od nieznanej dokładnie liczby podpaleń pojazdów DHL (czasem w płomieniach stawało więcej niż 12 pojazdów za jednym razem) po atakowanie biur DHL przy pomocy kamieni i farby, malowania skrzynek pocztowych w wojskową zieleń. Jeden z najbardziej interesujących aspektów tej kampanii był jej szeroki rezonans: pierwotnie miała ona stanowić lokalny wkład do mobilizacji przed szczytem NATO jaki odbył się w Sztrasburgu 2009 r. (gdzie duża ilość niemieckich towarzyszy wzięła udział w znaczących zamieszkach) lecz później zaskakująco rozprzestrzeniła się na terenie całego kraju. Konkretność i klarowność obiektów ataku, umożliwiła tej kampanii przetrwanie szczytu NATO, dostarczając kolejnych refleksji o tym jak można wyjść poza jednorazowe wydarzenie (idea wypróbowana już w praktyce przed szczytem G8 w 2007, któremu towarzyszyła duża „kampania akcji bezpośredniej na różnych poziomach” prowadzona w przeciągu trzech lat poprzedzających sam szczyt.)

 

 

 

 

Inna kampania, o nazwie „Przełamać linie armii”, rozpoczęta z okazji rocznicy masakry w Hindukusz, (gdzie 142 afgańskich cywili zginęło z rąk niemieckiej armii) opublikowała plakaty i pocztówki, podzielone wg trzech różnych motywów – zachęcające do ponawiania ataków na wojsko, przypominające, że „Niemcy są na wojnie”, a zatem także, że „blokady ratują ludzkie życie”, „sabotaż ratuje ludzkie życie” a także „dezercja ratuje ludzkie życie”.

Przegląd kampanii i działań zakończymy w tym miejscu, ponieważ tak krótki tekst nie jest w stanie wszystkich ich pomieścić. Na koniec nie możemy jednak pominąć ostatnich starań o zakłócenie Drezdeńskiej Wielkanocy. W skrócie: w lutym tego roku (2011) nieznani sprawcy podłożyli ogień w koszarach niemieckiej armii w Oldenburgu, gdzie składowano zapasy żywności dla niemieckich żołnierzy w Afganistanie. 2000 ton jedzenia, przeznaczonego dla wojskowych morderców, zostało strawione przez płomienie, powodując straty rzędu półtora miliona euro.

(Maj 2011, Afg. – ofiary NATO – zabito 14 kobiet z dziećmi – w tym 5 dziewczynek i 7 chłopców)

Co można dodać na koniec? Zapewne należałoby podkreślić, że zdolność do łączenia ze sobą różnych metod działania, wykraczanie poza getto „ruchu” włączanie się zamiast tego do szerszej gry, a także stawianie czoła nowym wyzwaniom, bez jednoczesnego uciekania przed starymi, stanowi lekcję tego jak stać się twórczymi w naszych akcjach. Przede wszystkim zaś – w odniesieniu do potrzeby organizowania akcji bezpośrednich – daje to możliwość uczenia się konsekwentnego spełnienia naszych gróźb.

Wszystko to jest dobrym punktem wyjścia do namysłu nad tym, że nigdy nie jest zbyt późno na pozbycie się rdzy z naszej broni, która być może była kiedyś ostrzejsza. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli tego zechcemy, wciąż zdolni jesteśmy by powrócić do dawnych sukcesów i momentów chwały…

Ziarno piasku

directactionde.ucrony.net (angielski i niemiecki)
dhl.blogsport.de (strona kampanii przeciw DHL, niemiecki).
www.bundeswehr-wegtreten.org (Strona kampanii „Przełamać linie armii”, niemiecki)

Tłum: Bartosz W.

Źródło: rafl.la.org.pl

Dyskusja