Ateny: Więcej informacji w związku ze strzelaniną w Pefki
Zalecamy ostrożne podejście do tych informacji! Wszystko, co wiemy na temat wydarzeń w Pefki (na przedmieściach Aten), pochodzi z prasy i od policji. Na tej podstawie przedstawiamy kilka nowych informacji:
Z powodu wielu ran postrzałowych, aresztowany mężczyzna, przeszedł operację nóg. Początkowo powiedział policji, że nazywa się Stergiou, lecz nie dano mu wiary i upubliczniając jego zdjęcia (niezdarnie wyretuszowane w Photoshopie prawdopodobnie po to, aby zakamuflować rany), zaapelowano do społeczeństwa o udzielenie informacji. Następnego dnia na policję zgłosili się rodzice aresztowanego, którzy zidentyfikowali go, jako 21-letniego Theofilosa Mavropoulosa, studenta nauk przyrodniczych na Uniwersytecie Mytilene, na wyspie Lesvos. Zeznali oni, że nie mieli kontaktu z synem od przeszło roku. Nie wiedzieli też, gdzie w tym czasie przebywał. Przed kilkoma miesiącami Theofilos został usunięty z uniwersytetu. Według policji, to właśnie Mavropoulos jest osobą, która oddała strzały. Dom jego rodziców został przeszukany. Policja rozpoczęła śledztwo, dokonując także przeszukań w Mytilene.
Ponieważ w środowe popołudnie, banki były nieczynne, a zatem wykluczono chęć dokonania napadu rabunkowego, prasa natychmiast zagrała kartą „terroryzmu”. Neofaszystowska partia Chrysi Avgi (Złoty Świt) wydała oświadczenie, informujące, że jej lider Nikos Michaloliakos mieszka w Mytilene i często mija skrzyżowanie, na którym doszło do strzelaniny. Mieszając własną megalomanię z pozycją ofiary Złoty Świt stwierdził, że celem hipotetycznego morderstwa miał być właśnie Michaloliakos.
Ponadto władze ujawniły, że odciski palców Mavropoulosa, zostały znalezione podczas przeszukania dwóch „kryjówek” Konspiracyjnych Komórek Ognia: jeden z odcisków znajdować miał się w Volos (chodzi o miejsce związane z zatrzymaniem 14 marca, piątki towarzyszy), drugi w mieszkaniu na terenie ateńskiej dzielnicy Kallithea (prawdopodobnie chodzi tu o lokal wynajęty przez Christosa Tsakalosa). Dotąd odciski te pozostawały niezidentyfikowane, a policja nie mogła ustalić, do kogo należą.