Anarchista Simos Seisidis uniewinniony!

„Ktokolwiek zapomina o uwięzionych towarzyszach walki, ten zapomina o samej walce”

Sala sądowa. Obraz Jezusa otoczonego aureolą, zawieszony nad głowami sędziów, którzy siedzą za specjalną ławą umieszczoną na podwyższeniu. Dwie kamery, również nad ich głowami, skierowane poniżej, na miejsce gdzie każdy świadek zeznawać będzie, przysięgając na Biblię. Simos Seisidis siedzi na małym podium, otoczony przez policję antyterrorystyczną, uzbrojoną w karabiny maszynowe; jeden z nich ma na sobie kominiarkę.

Bębni palcami o blat stołu za którym siedzi, bawiąc się małą butelką, a także kilkakrotnie stukając w swój mikrofon. Wygląda na znudzonego, wpatrując się w przestrzeń. Gdy pojawiają się ludzie zeznający na jego korzyść, za oknami sądu pada deszcz. Miał to być ostatni dzień procesu. Matka Simosa zwróciła się do sądu, mówiąc o niewinności swojego syna oraz że z racji młodego wieku, był on przez cały czas ofiarą, tych, którzy mają władzę. Dziennikarz oświadcza przed sądem, że Simos został już wystarczająco ukarany, gdy odebrano mu jego stopę (na skutek rany postrzałowej podczas zatrzymania amputowano mu ją – przyp. tłum.) oraz, że zorganizowany dla wsparcia Simosa koncert, przyciągnął wielu, różnych ludzi ze wszystkich klas. W czasie gdy świadkowie składają zeznania, Simos uśmiecha się i żartuje ze swoimi przyjaciółmi, którzy nie widzieli go już od bardzo dawna.

Przyjaciółka Simosa zeznała, że po tym jak doszło do napadu na bank o udział w którym go podejrzewano, zaczęła być śledzona przez policję, która ostatecznie ją uprowadziła. Została przewieziona do policyjnej centrali i poproszona o zidentyfikowanie Simosa na zdjęciach. Gdy oświadczyła, że go nie rozpoznaje, wówczas policja zagroziła, że uwięzi jej chłopaka, jeśli nie zezna ona, że człowiek na zdjęciu to Simos. Dziewczyna ta oświadczyła też przed sądem, że podobne rzeczy przytrafiły się wielu innym osobom. Zaraz po niej zeznania składał stary komunista, który powiedział, że cierpiał represje w czasach dyktatury, bardzo podobne do tych jakie mają miejsce obecnie w czasach demokracji.

Podczas tego zeznania, Simos dowcipnie poprosił o możliwość udania się do toalety. Podpierając się kulami, był eskortowany po schodach przez antyterrorystów. Kiedy wrócił, mąż jego siostry powiedział sędziom, że policja mści się na jego przyjacielu, wywierając naciski na świadków oraz przypomniał, że kiedy Simosowi odebrano stopę, policja nie pozwalała zbliżyć się do niego, nikomu z jego bliskich. Wskutek tego zeznania, publiczność zgromadzona na sali, zaczęła wznosić okrzyki, manifestując, że wciąż czuje gniew z powodu tego co Państwo zrobiło ich przyjacielowi.

Wówczas nadeszła kolej, by swoje słowo wygłosił Simos. Gdy mówił, niektórzy mieli łzy w oczach. Nie umiem przetłumaczyć wszystkiego co powiedział, ale n apewno zwrócił się do sądzącego go składu: „Niczego nie oczekuję ze strony Państwa. Wy nim jesteście. Nie mam nic więcej do dodania”. Wraz z tymi słowami, Simos opuścił salę.

Po krótkiej przerwie, jeden z sędziów rozpoczął odczytywanie materiału dowodowego przeciwko oskarżonemu. Podczas gdy sędzina pogrążała się w swojej inkwizytorskiej tyradzie, gwałtownie zachmurzyło się niebo. Nagle przecięła je błyskawica i rozległ się grzmot. Zgromadzeni na sali zaczęli się śmiać. Gdy sędzina skończyła, obrońca Simosa przedstawił argumenty za niewinnością swojego klienta. Gdy to zrobił, niebo powoli zaczęło się rozjaśniać. Następnie, skłąd sedziowski udał się na naradę, wszyscy zaś oczekiwali w napięciu. Gdy sędziowie wrócili, ogłoszono werdykt: Niewinny.

Wszyscy zaczęli skakać z radości, wiwatować i śmiać się. Pomimo, że Simos nadal pozostawał w więzieniu, największe zagrożenie zostało zażegnane. Opuszczono salę sądową. W tym czasie burza przemieściła się dalej i przyjaciele Simosa mogli powrócić do domu, unikając deszczu.


Demonstracja w Londynie na rzecz Simosa

Demonstracja w Londynie na rzecz Simosa


Plakat kampanii na rzecz uwolnienia anarchistycznego towarzysza

Plakat kampanii na rzecz uwolnienia anarchistycznego towarzysza

Źródło: raf.la.org.pl

Dyskusja