„Sympatyczni chłopcy z bombami” – bialskopodlascy anarchiści na początku XX w.

plac rubinaAż trudno uwierzyć, że pierwsi zwolennicy ideologii anarchistycznej pojawili się w Białej Podlaskiej już na początku XX wieku. Agitowali, konfiskowali mienie, namawiali do strajków, podburzali przeciw władzy państwowej i przedsiębiorcom. Ich akcje bywały drastyczne i dramatyczne. Tak jak podłożenie ładunków wybuchowych w bialskiej wytwórni papierosów, należącej do Motia Minca, czy w domu Chaima Joska Kasztnbojma w centrum miasta. Jedno wiadomo na pewno: anarchiści sporo namieszali w życiu ówczesnej Białej Podlaskiej.

W drugiej połowie XIX wieku w całej Europie zaczęły powstawać tajne organizacje spiskowe, które miały na celu realizację idei anarchistycznych. Grupy takie powstały również na ziemiach polskich pod zaborami. Akty przemocy wymierzone w przedstawicieli władzy państwowej, przeprowadzane przez grupy anarchistyczne, wywołały stanowczą reakcję policji i innych instytucji. Nastąpiły represje i aresztowania. W wielu krajach „anarchizowanie” formalnie uznawano za przestępstwo, a działalność w takich grupach często karano śmiercią.

Anarchiści na Podlasiu

W pierwszej dekadzie XX wieku polski ruch anarchistyczny – a dokładniej rosyjski, którego część stanowili polscy anarchiści – zdominowany był często przez osoby narodowości żydowskiej. Również na Podlasiu, gdzie centralnym ośrodkiem rozwoju anarchizmu był Białystok. Cechą charakterystyczną tych grup był także młody wiek działaczy. Taki właśnie skład personalny miała grupa w Białej Podlaskiej.

Jak zanotowano w księdze pamięci bialskiej gminy żydowskiej, wszystko zaczęło się w 1903 roku. Wtedy to w jeden z jesiennych wieczorów do domu Gedalii Brawermana zapukał Mojsze Chajkls. Gdy otworzyły się drzwi, do mieszkania zdecydowanie wkroczył, utykając lekko na jedną nogę, dobrze wyrośnięty chłopak lat niespełna dwudziestu. Pod pachą trzymał małą paczkę, która zawierała cały jego dobytek. Gedalia rozpoznał go natychmiast. Był to jego przyjaciel -towarzysz zabaw i psot z dzieciństwa. Teraz, już jako młody mężczyzna, właśnie wrócił, po długiej nieobecności, z dalekiej podróży. Przyjaciele spojrzeli sobie głęboko w oczy i milczeli. Gedalia nie widział Mojsze kilka lat i przez ten czas bardzo mu go brakowało. Teraz wraz z radością ze spotkania pojawiły się wspomnienia.

Wyprawa Mojsze do Chersonia

Mojsze był najstarszym synem wdowy Ejdl Chajkls, którą wszyscy w Białej znali jako „Praczkę”. Kilka lat wcześniej, kiedy Mojsze liczył sobie dwanaście wiosen, matka oddała go do terminu do szewca Szmuela Karszenbojma (znanego także jako Krempl), który był jej krewnym. Bardzo chciała, aby jej syn nauczył się szewskiego zawodu. Zdobycie tego fachu pozwoliłoby mu utrzymać siebie i rodzinę. Młodzieniec niechętnie jednak podporządkował się woli swojej rodzicielki. Mało interesowała go praca, nie tylko u szewca, ale w ogóle. Na szczęście z trudem, bo z trudem, ale jakoś udało się matce namówić go do terminowania u Szmuela.

W warsztacie Karszenbojma pracował również młody szewc Lejbl, pochodzący z Łomaz. Jednak zanim trafił do Białej, przez kilka lat mieszkał w Chersoniu leżącym na terytorium Imperium Rosyjskiego. Miasto to było południowo-ukraińskim portem nad Dnieprem i Morzem Czarnym, a zarazem carską twierdzą. Podczas żmudnej pracy przy reperacji obuwia Lejbl lubił opowiadać o wspaniałym życiu w Chersoniu. Twierdził, że szewcy i inni rzemieślnicy, a także wszyscy robotnicy zarabiają tam bardzo dużo. Ludziom żyje się dobrze, gdyż nie prześladują ich władze. W mieście jest cyrk z wieloma zwierzętami i piękny teatr. We wszystkie niedziele robotnicy chodzą do kawiarni, cyrku lub teatru. Koronnym dowodem na cudowne życie w Chersoniu miał być fakt, że arbuzy leżą tam na ulicach. Nader barwne opowieści Lejbla robiły wielkie wrażenie na młodym terminatorze szewskim, który znał tylko życie bialskiej biedoty.

Obrazy wytworzone przez wyobraźnię młodego Żyda pod wpływem gawęd jego starszego kompana oraz towarzyszące im przemyślenia zrodziły w jego umyśle wizję lepszego świata i lepszego losu dla wszystkich ludzi. Mojsze długo namawiał Lejbla na wyjazd do Chersonia. Ten jednak, jakby sam nie wierzył w raj opisywany we własnych opowieściach, długo wahał się i odmawiał. Mojsze jednak nie rezygnował. Ostatecznie, pewnego letniego dnia dwaj młodzi ludzie porzucili szewski zakład swojego pryncypała i wyruszyli do Chersonia.

Wyjechał szewc, wrócił anarchista

Od tej pory przez kilka lat nie słyszano w Białej nic o losach Mojsze I Lejbla. Ich znajomi uznali, że gdyby wiodło im się dobrze, nie omieszkaliby o tym zawiadomić. Podejrzewano nawet, że być może już nie żyją. Brawermanowie, rodzice Gedalii, mieli dom niedaleko mieszkania Ejdl „Praczki” i często ją widywali. W rozmowach z nimi Ejdl zawsze skarżyła się, że Mojsze jest już tak długo poza domem. Najgorsze dla niej było to, że syn nie przesyłał żadnych wiadomości, więc bała się o to czy żyje. Dlatego też Ejdl, cierpiąc z tęsknoty i niepewności, płakała podczas każdej rozmowy ze znajomymi na temat Mojsze.

Jednak, Jako się rzekło, Mojsze wrócił. Tyle że zamiast do matki, najpierw udał się do przyjaciela. Gedalia przyjął go gorąco, poczęstował herbatą i wypytał o historię jego podróży i pobytu na ziemi ukraińskiej. Okazało się, że Mojsze przyjechał bezpośrednio z Odessy, gdzie trafił po krótkim pobycie w Chersoniu, gdzie pracował jako prosty robotnik, a także działał w ruchu anarchistycznym. Za przynależność do grupy anarchistycznej i udział w jej akcjach strajkowych, propagandowych i terrorystycznych został zatrzymany oraz osądzony. Otrzymał kilkuletni wyrok i trafił do odesskiego więzienia. Udało mu się uciec, ale podczas ucieczki został przez strażnika postrzelony w nogę. Mojsze poinformował Gedalię. że ma zamiar zostać w Białej i założyć grupę anarchistyczną. Idee anarchistyczne zawładnęły jego umysłem i zdawały się być teraz wszystkim w życiu młodego człowieka.

Konfiskowali i strajkowali

Po kilku dniach Mojsze nacieszył się rodziną i zaczął spotykać się ze znajomymi. Okazało się, że ideologia anarchistyczna jest w Białej znana. Dzięki wpływom anarchistów z Siedlec ma nawet niewielkie grono zwolenników. Grupę stworzyło więc początkowo kilka osób, którym stosunkowo szybko udało się zaszczepić idee społeczeństwa bezpaństwowego kolejnym młodym ludziom.
W 1904 roku bialska grupa anarchistyczna rozwijała się bardzo intensywnie. Przeprowadziła wiele akcji zbrojnych i propagandowych. Systematycznie pozyskiwała też nowych członków. W tym czasie bialskie więzienie zapełniało się więźniami politycznymi. Osadzano w nim zarówno bojowników o niepodległość państwową, jak i o wolność osobistą. Pośród nich było wielu anarchistów. Byli to ludzie nie tylko zaangażowani bezpośrednio w walkę zbrojną – zamachy i ekspropriacje (przymusowe pozbawienie własności, zabór mienia lub konfiskata pieniędzy pod groźbą użycia przemocy), ale również organizatorzy demonstracji i strajków robotniczych.

Jedną z takich osób był Beniamin Beri, używający pseudonimu „Prikazczik’, syn biednego szewca z Woli – Bonde Berła. Chłopak przez kilka lat pracował w sklepie tekstylnym należącym do Motla Minca. W tym okresie był również członkiem bialskiej grupy anarchistycznej. Na skutek donosu został aresztowany i osadzony w warszawskiej Cytadeli. Podczas odbywania orzeczonej przez sąd kary wieloletniego więzienia za przynależność do grupy anarchistycznej i tym samym działalność przeciwko państwu, w 1907 roku zmarł. Nie wytrzymał warunków i trudów więziennego życia.

Prawie jak Janosikowie

Mojsze i inni bialscy anarchiści nawiązali kontakty z członkami socjalistycznego Bundu – Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego na Litwie, w Polsce i Rosji. Komórka tej organizacji powstała w Białej w 1902 roku. Anarchiści nierzadko pojawiali się na spotkaniach bialskiego Bundu. Spośród młodych bundowców, którym przewodził wówczas Baruch Weinberg, pozyskiwali kolejnych członków swojej grupy, zafascynowanych nowymi ideami. Szczególnie cieszyło anarchistów werbowanie bojowców Bundu, którzy przeprowadzali dla tej organizacji ekspropriacje i zamachy. Tak pozyskali m.in. młodych ludzi, którzy wzięli udział w akcji z 1906 roku, kiedy do mieszkania właściciela kilku bialskich kamienic wrzucili bombę. Skutecznie zastraszyli wtedy jednego z zamożniejszych bialskich Żydów, zmuszając go do wypłacenia żądanej przez zamachowców kwoty pieniędzy.

Stosowanie przemocy przez anarchistów również wobec osób niezwiązanych bezpośrednio z państwem „Saszke” (przywódca grupy z Białej) uzasadniał – w rozmowach z białczanami – koniecznością pozyskiwania pieniędzy na finansowanie działalności. Tłumaczył, że anarchiści najpierw zwracają się do bogatych przedsiębiorców lub firm z żądaniami wypłaty określonych sum. Dopiero jeśli ich nie otrzymują, biorą przemocą, napadając z bronią lub używając ładunków wybuchowych. Anarchiści powszechnie tłumaczyli swoje akcje wymierzone w przedsiębiorców ich nadmiernym bogaceniem się kosztem mas pracujących. Uważali, że poprzez swoją pozycję społeczną, którą gwarantowało im właśnie państwo (np. umożliwiając łamanie strajków przy pomocy policji, a nawet wojska), korzystają z dóbr uzyskiwanych przez państwo z pracy robotników. Ponadto dostrzegali związek i wzajemną wymianę różnych świadczeń pomiędzy lokalnymi politykami i przedstawicielami administracji państwowej a przedsiębiorcami.

Jak Minc polubił robotników

Anarchiści bezwzględnie zwalczali przedsiębiorców, którzy brutalnie traktowali robotników lub wyzyskiwali ich ponad ówczesną normę. W1905 roku odbywał się strajk w bialskiej wytwórni papierosów, należącej do Motla Minca (tego samego, który był właścicielem sklepu zatrudniającego Beniamina Berła). Minc byt człowiekiem upartym i w żaden sposób nie mógł zrozumieć, że robotnik też ma prawo do zachowania godności osobistej i zapłaty adekwatnej do świadczonej przezeń pracy. Nie umiał dostrzec tego, co wielu przedsiębiorców już po części zrozumiało: że nadeszły czasy, w których robotnicy walczą o swoje prawa i coraz częściej potrafią je wyegzekwować.

Stosunek Minca do robotników nie zmieniał się, mimo iż próbowali oni wpłynąć na jego postawę poprzez strajk. Robotnicy zwrócili się więc do anarchistów z prośbą o interwencję. W efekcie, pewnego wieczoru w fabryce Minca doszło do wybuchu bomby, która wyrwała całą ścianę. Dopiero wówczas Minc zrozumiał, z kim ma do czynienia. Anarchiści wielokrotnie twierdzili, że łagodniejsze środki nie docierają do świadomości ludzi odpowiedzialnych za losy innych. Przekonywali, że metody ekstremalne – tak jak w tym przypadku – są konieczne, bo inne nie skutkują.

Od wybuchu powypadały wszystkie szyby

Innym razem, kiedy podczas święta Purim, w szabasowy wieczór, Żydzi spacerowali po bialskim deptaku, nagle spokój mieszkańców centrum miasta zakłócił gwałtowny wybuch. Ulice natychmiast opustoszały, przestraszeni ludzie w ciągu kilku minut rozbiegli się do domów. Eksplozja ładunku wybuchowego nie uczyniła nikomu krzywdy, ale była tak silna, że we wszystkich okolicznych budynkach powypadały szyby.

Kiedy się uspokoiło, okazało sio, że bomba wybuchła w domu Chaimo Joska Kasztnbojma. który też naraził się swoim postępowaniom bialskim anarchistom. Tym razem atak bombowy na dom Kasztnbojma był zemstą za donos złożony przez niego policji. Wszystko zaczęło się od tego, że Kasztnbojm wszedł w konflikt ze sklepikarzem, którego chciał wyrzucić z lokalu mieszczącego się w należącej do niego kamienicy. Anarchiści przyszli do Kasztnbojma przekonać go, że nie powinien wyrzucać handlarza ze sklepu. Ten jednak nie chciał z nimi rozmawiać i o wizycie anarchistów zawiadomił policję. Anarchiści w porę uciekli, ale później wrócili na posesję swojego wroga i podłożyli w jego domu ładunek wybuchowy.

W imię anarchizmu oczywiście dokonywane były też zabójstwa i inne skrajnie drastyczne akty przemocy, ale poza tym wiele przestępstw kryminalnych bezpodstawnie przypisywano anarchistom, co było jedną z metod walki politycznej z nimi. Wiele napadów i rabunków obciążających konto anarchistów było dziełem ludzi mających niewiele, lub nawet nic wspólnego z ideologią anarchistyczną. Często byli to pospolici przestępcy, którzy w tych strukturach znajdowali schronienie przed aparatem państwowym i organami ścigania.

W1905 roku krążyły po Białej wiadomości o napadach, który miały miejsce na szosie łomaskiej, gdzie po obu stronach ciągnęły się lasy. Opowiadano, że z lasu wychodzą młodzi ludzie uzbrojeni w pistolety, żądając pieniędzy i grożąc śmiercią. Przykładem takiego zdarzenia był napad na woźnicę z Łomaz. Kiedy nie chciał się on zatrzymać i postanowił uciekać, napastnicy zastrzelili konia i w ten sposób zatrzymali pojazd.

Carska Ochrana robi porządki

Na początku 1905 roku członkowie bialskiej grupy anarchistycznej nawiązali kontakt z warszawską Grupą Anarchistów-Komunistów Internacjonał (anarchokomunizm różnił się zasadniczo od komunizmu zaaplikowanego światu przez bolszewików), która była swojego rodzaju federacją anarchistyczną. Od tej pory bialska grupa mogła liczyć na wszelką pomoc z jej strony. Internacjonał wspierał większość grup anarchistycznych na wschodnim Mazowszu i południowym Podlasiu. W miarę możliwości dostarczał im materiały propagandowe, sprzęt poligraficzny i papier, a także broń.

Ze względu na szybki rozwój bialska grupa stała się przedmiotem intensywnej działalności operacyjnej tajnej carskiej policji politycznej – Ochrany (Oddział Ochrony Porządku i Bezpieczeństwa Państwowego). Mojsze został przez Ochranę zidentyfikowany nie tylko jako Jej członek, ale również założyciel, ideologiczny lider i charyzmatyczny przywódca. Wskutek tego musiał uciekać za granicę. Wyjechał i ostatecznie osiadł w Argentynie.

Sympatyczni chłopcy

Bialska grupa anarchistyczna funkcjonowała Jednak nadal. W rewolucji 1905-1907 uczestniczyła jako stabilna strukturalnie i dobrze zintegrowana, chociaż w skali Podlasia (w szczególności w odniesieniu do środowiska białostockiego) stosunkowo nieliczna. Ze względu na fakt, że działała w regionie zamieszkanym przez ubogą ludność, bialscy anarchiści byli mocno zmotywowani do działania na jej rzecz. Grupa miała nowego przywódcę, ponieważ do Białej przybył – przysłany przez Internacjonał z Warszawy – młody mało doświadczony aktywista, który dalej poprowadził grupę. Jego nazwisko pozostaje nieznane, bo funkcjonował pod pseudonimem „Saszke”. Był przystojnym chłopakiem o wyglądzie raczej studenta niż robotnika. Podlaski działacz polityczny i społeczny Maksymilian Molr Apolinary Hartglas, pisząc w swoich wspomnieniach o bialskich anarchistach, określił ich jako „sympatycznych chłopców”.

W bialskiej grupie działał również osiemnastoletni Srul Mordko Bzawerman, brat <skan nieczytelny> Bzawermana. Saszko był z tego powodu częstym gościem w domu Bzawermanów. a dzięki temu również Gedaka posiadał informacje o bialskich anarchistach, które następnie zapisał w bialskiej księdze pamięci gminy żydowskiej. Nie brał jednak udziału w akcjach politycznych ani zbrojnych. Działał w konspiracyjnej drukami, urządzonej przez anarchistów we współpracy z bialskimi drukarzami. Pracował przy powielaniu na maszynie hektograficznej ulotek, odezw i deklaracji wydawanych przez anarchistów związanych z Internacjonałem.

Propaganda i agitacja

Jedna z zachowanych w warszawskim Archiwum Głównym Akt Dawnych, odezw Internacjonału, wydana w listopadzie 1905 roku, kopiowana i kolportowana również w Białej, głosiła m.in.:

„Z chwilą, gdy proletariat nie zechce więcej niewolniczo cierpieć i być eksploatowanym, z chwilą gdy u niego zbudzi się nienawiść i chęć do walki, wszelkie swobody będą u niego odjęte. Ołów zamiast chleba da wtedy burżuazja oszukiwanemu przez siebie ludowi. Nie może być wolności dla głodnych. Fałszem i kłamstwem jest wszelka wolność, póki istnieje niepewność ekonomiczna. A więc precz z demokracją! Nie ludowi roboczemu walczyć o nią. Burżuazja szykuje nowe okowy dla proletariatu. I te okowy są to mocne kajdany. To okowy demokracji burżuazyjnej. My anarchiści-komuniści nawołujemy proletariat do innej walki. Teraźniejsze społeczeństwo dzieli się na dwie wrogie, wręcz przeciwne klasy – burżuazja i proletariat. U nich nie ma i nie może być nic wspólnego. […] Śmierć burżuazji! Precz z demokracją!”.

Odezwa ta jest charakterystyczna dla wydawanych przez ówczesnych anarchistów manifestów i wezwań do walki, świadczy o wysokim poziomie intelektualnym i świadomości społeczno-politycznej jej twórców, szczególnie zważywszy na fakt z jakich środowisk pochodzili. Pismo bardzo dobrze oddaje ducha anarchizmu i obrazuje ich uczucia oraz nastroje, a także ukazuje problemy z jakimi borykali się w codziennym życiu ludzie pracujący na początku XX wieku. Odezwa opatrzona była hasłem: „Duch niszczenia jest duchem twórczości”. Była to parafraza hasła: <skan nieczytelny> pochodzącego z pism rosyjskiego teoretyka anarchizmu Michaiła Bakunina. Bakunin. żonaty z polską szlachcianką Antoniną Kwiatkowską, wielokrotnie udowadniał, że jest przyjacielem Polaków, wyrazy sympatii dla narodu polskiego dawał już w 1848 r., gdy podjął próbę uczestnictwa w powstaniu wielkopolskim, a następnie w 1863 r.. kiedy organizował pomoc powstańcom styczniowym i zachęcał Rosjan do wsparcia Polaków w walce z carską władzą.

Jofeta najmłodszą anarchistką

Anarchiści działali przede wszystkim w środowisku robotniczym. Oprócz robotników żydowskich, którzy stosunkowo chętnie zwracali się w tym kierunku, członkowie bialskiej grupy dążyli do werbowania w swoje szeregi również robotników chrześcijańskich. Prowadzili w tym celu akcję agitacyjną w fabryce Raabego. W jednym z dni wolnych od pracy, kiedy wypadło święto zarówno żydowskie, jak i chrześcijańskie, zorganizowali nawet specjalne zebranie, na które zaprosili chrześcijańskich robotników z fabryki Raabego i innych bialskich zakładów pracy. Zgromadzenie miało miejsce przy ul. Krzywej (obecnie Gabriela Narutowicza), w mieszkaniu jednego z anarchistów, na posesji Aarona Landau. „Saszke” robił, co mógł, aby przekonać ich do idei anarchizmu i wstąpienia w szeregi bialskiej grupy. Jednak robotnicy chrześcijańscy w przeważającej części pozostali zwolennikami Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS). Niektórzy podjęli nawet działalność w komórkach Organizacji Bojowej PPS. OB PPS pod dowództwem Jana Brodeckiego działała w Białej dość prężnie, zarówno propagandowo, jak i zbrojnie. Oddział miał własny skład broni i wielokrotnie przeprowadzał zamachy. Np. 9 stycznia 1907 roku bialscy pepesowcy dokonali akcji w Wisznicach, napadając na pocztę i monopol. Anarchiści, często stosujący przemoc jako metodę walki politycznej, najbardziej zabiegali o takich aktywnych bojowników.

W strukturze bialskiej grupy działała najmłodsza na Podlasiu anarchistka – Jofeta Guzowska, która miała zaledwie piętnaście lat. Wskutek denuncjacji policyjnego agenta 17 września 1907 roku, podczas jednego z zebrań, została aresztowana przez Ochranę razem z braćmi Henrykiem i Józefem Tobowskimi, u których przebywała, a także z innymi obecnymi tam anarchistami. Ze względu na wiek Guzowska jako Jedyna z tej grupy nie poniosła praktycznie żadnych konsekwencji, mimo iż władzo uznały ją za aktywistkę bialskiej grupy powiązanej z Internacjonałem. Została jedynie oddana pod dozór policyjny, podczas gdy pozostali zostali zesłani do więzień w guberni tobolskiej.

Kres bialskiej grupy

Pod koniec 1906 roku. podczas jednej z akcji Ochrana przygotowała zasadzkę na anarchistów. W policyjne sidła wpadł sam „Saszke”. Został aresztowany, a następnie skazany przez sąd na wieloletnią syberyjską katorgę. Schedę po nim objęli nowi liderzy bialskich anarchistów, najpierw Masza Rubinsztajn i Frojem Fridman, którzy wspólnie kierowali działaniami grupy. Rok później grupa wyłoniła ze swoich szeregów charyzmatycznego przywódcę Lejbla Rubinsztajna, używającego pseudonimu „Łopatnik”. Rubinsztajn został jednak w 1908 roku aresztowany na jednej z ulic Białej. Przywództwo w grupie objął po nim Mojszele Chajkls, ale i on został stosunkowo szybko zidentyfikowany przez Ochranę i aresztowany. Zarówno Rubinsztajn, jak i Chajkls, zostali zesłani na Syberię. Po aresztowaniu Chajklsa w grupie nie znalazł się nikt, kto mógłby poprowadzić młodych bialskich anarchistów. W 1909 roku aktywność grupy stopniowo słabła, a liczebność malała. Z końcem roku grupa ostatecznie przestała istnieć.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości ukształtowało się suwerenne państwo, ze wszystkimi jego strukturami i atrybutami. Powstanie Rzeczypospolitej Polskiej definitywnie położyło kres planom organizacji anarchistycznych, aby na polskich ziemiach wyzwolonych spod rządów zaborców zbudować społeczeństwo oparte na ideologii bytu bezpaństwowego.

Ernest Szum

Oprac. Jacek Korwin

Tekst ukazał się w „Słowie Podlasia”

Dyskusja

  • Kisiel 11 lat temu

    Czytamy „Na początku 1905 roku członkowie bialskiej grupy anarchistycznej nawiązali kontakt z warszawską Grupą Anarchistów-Komunistów Internacjonał” przypuszczam, że tu jest błąd ponieważ Internacjonałw Warszawie powstał jesienią 1905 roku

    • Babinicz 11 lat temu

      „Internacjonał” był grupą nieformalną, a więc nie został zarejestrowany od dnia… Nazwy zaczęto używać w sierpniu 1905 r., ale środowisko które powołało grupę było zawiązane już dużo wcześniej (to z tymi ludźmi kontaktowali się od początku 1905 r. bialscy anarchiści). I stąd chyba te różnice w podawaniu dat zdarzeń…

  • Budyń 11 lat temu

    Według notatki warszawskiej Ochrany nazwa „Internacjonał” jako oficjalna nazwa grupy pojawiła się w już sierpniu 1905 r. Tak twierdzi Piotr Frankowski – autor tekstu: DZIAŁALNOŚĆ WARSZAWSKIEJ FEDERACYJNEJ GRUPY ANARCHISTÓW-KOMUNISTÓW „INTERNACJONAŁ” W LATACH 1905-1908.

    • Kama 11 lat temu

      W sierpniu 1905 roku nazwa „Internacjonał” była już w dokumentach Ochrany, więc musiała funkcjonować wcześniej, skoro Rosjanie wiedzieli o niej w sierpniu…

  • Fiden 11 lat temu

    Według największego znawcy kwestii polskiego anarchizmu – profesora Daniela Grinberga – zalążki grupy Internacjonał (w liczbie około 120 osób!) powstały już w styczniu 1905 roku (zobacz: Z dziejów polskiego anarchizmu, „Mówią Wieki”, 1981, nr 11, s.13).