O atakach ALF w Toskanii i cynicznej postawie portalu CIA

zjadanieOpublikowaliśmy ostatnio newsa na temat ataków ALF w Toskanii. Zaraz potem na portalu Centrum Informacji Anarchistycznej pojawiła się translacja tekstu, którego autorzy odkryli, że aresztowany w sprawie tych ataków Filippo Serlupi d’Ongran ma powiązania z włoską skrajną prawicą. Serlupi przyznał się do czterech tego rodzaju ataków w tym ostatniego na mleczarnie, o którym pisaliśmy.

W związku z tym, jak stwierdzają autorzy tekstu przedrukowanego na CIA, zachodzi podejrzenie, że to skrajni prawicowcy podszyli się pod ALF. Nie jest jednak wiadomo, jaka jest tożsamość polityczna pozostałych 2 osób, które miały brać udział w tych akcjach, póki co nie zostały zatrzymane one przez policję.

Oba teksty – zarówno komunikat po ataku na mleczarnie, jak i tekst o podejrzanej proweniencji politycznej Serlupiego, ukazały się na wielojęzycznym portalu anarchistycznym Contrainfo.espiv.net. Dodatkowo osoba redagująca translację na CIA uzupełniła go o materiał pochodzący z portalu Informa-azione, który jest włoskim portalem insurekcyjnym.

Contrainfo to świetny przykład dużego międzynarodowego portalu, który z powodzeniem łączy w sobie informacje o szerszych walkach społecznych z wiadomościami na temat ataków zbrojnych i akcji bezpośrednich, przeprowadzanych przez anarchistów na całym swiecie. Czesto sięgamy do Contrainfo i tłumaczymy stamtąd wiele newsów. Traktujemy je jako wartościowe źródło informacji (choć oczywiście redakcja Contrainfo nie ma możliwości weryfikować prawdziwości wszystkiego co do nich trafia). Nie mamy podstaw zakładać, by tekst o którym tu mowa był niewiarygodny więc na pewno warto się z nim zapoznać.

Nie będziemy tu szerzej wnikać w samą historię ataków w Toskanii, ani zastanawiać się czemu miałoby służyć podpalanie przez faszystów mleczarni, jako ALF. Odpowiedź może być zastanawiająca, ale dobrze równie banalna. Być może jakiś prawicowiec zmienił poglądy i zaangażował się w walkę o prawa zwierząt. Takie sytuacje się zdarzają. Przykładem może być tu Walter Bond, amerykański więzień polityczny, który już w więzieniu, jako członek ALF przeszedł na islam i odrzucił anarchizm, po to by po jakimś czasie na nowo wrócić do swoich wcześniejszych poglądów. Możliwe też – i sugerują to fakty we wspomnianym tekście – że na podobnej zasadzie jak robią to Autonomiczni Nacjonaliści, jakaś grupka prawicowców uderzyła w obronie praw zwierząt, posługując się szyldem ALF. W jakim celu? By go zawłaszczyć?

Na wyjaśnienie tej kwestii trzeba będzie pewnie jeszcze trochę poczekać, pozostawmy to włoskim towarzyszom, którzy najlepiej znają specyfikę tamtejszych środowisk i układów personalnych. My na pewno tego nie wyjaśnimy.

Tym razem argument o próbie skompromitowania ALF przez stosowanie „prowokatorskich” – jak lubią je określać redaktorzy CIA – metod insurekcyjnych odpada, bo przecież ALF z założenia na takich metodach się opiera. Osoba, która opracowała tego newsa poprzestała zatem na obawach, które wyrazili jego autorzy. W skrócie brzmią one: „popieramy te działania, ale odcinamy się od osób, które je przeprowadziły. Sprzeciwiamy się podszywaniu faszystów pod ALF”.

Warto więc zapytać: Skąd raptem na portalu CIA, takie obawy o los Animal LIberation Front? Czy pamiętacie kiedy ostatni raz czytaliście tam o ALF? Jedne z ostatnich wiadomości na CIA, dotycząca tej organizacji pochodzi z sierpnia 2011 r. Informacje na temat aktualnej działalności tej grupy są tam właściwie nieobecne. A przecież ataki ALF odbywają się, co jakiś czas, nieprzerwanie w różnych rejonach świata, zaś sama organizacja stanowi ważny i rozpoznawalny element na nielegalnych mapach walk z systemem. (Niektóre z grup ALF oraz ELF działaja w międzynarodowej sieci partyzanckiej Nieformalnej Federacji Anarchistycznej, zaktywizowanej przez Konspiracyjne Komórki Ognia)

Podobnie nie dowiecie się z CIA niczego o wielu anarchistycznych więźniach politycznych na całym świecie, ponieważ portal ten odmawia im swojej uwagi i solidarności z racji odmiennego zapatrywania na metody działania (tak jakby solidarność z represjonowanymi musiała oznaczac zgodę na konkretne działania). Nie przeczytacie tam o ciężkim stanie anarchistycznego więźnia Panagiotisa Argirou, który w greckim więzieniu spadł z łózka w wyniku czego w jego głowia pojawiły się krwiaki, które trzeba było usunąć operacyjnie, a jego życiu wciąż zagraża niebezpieczństwo. Nie przeczytacie o włoskich towaryszach Alfredo i Nicolo, którzy przez ponad miesiąc byli zamykami w izolatkach. Nie przeczytacie o Luciano Tortudze, który mimo iż wybuch ręcznie robionej bomby okaleczył jego ciało, a władze starały się skazać go na karę więzienia, zachował ducha walki i nie dał się złamać więziennemu reżimowie. Nie przeczytacie o strajku głodowym uwięzionej ekoanarchistki Elisy Bernardo i Marco Camenischa oraz o wielu, wielu innych rzeczach, jakie dzieją się każdego dnia na całym świecie…

Co więcej, w dyskusjach do jakich dochodzi czasem w komentarzach, zaobserwować możemy jak czołowi redaktorzy CIA, obrzucają tych towarzyszy, pogardliwymi obelgami w rodzaju „prowokatorzy”, „pożyteczni idioci” itp…

Tymczasem w wielu krajach obowiązuje dość powszechna praktyka, że nawet jeśli masz z kimś konflikt personalny czy polityczny, nie obrzucasz go błotem, gdy siedzi w więzieniu, a naturalną zasadą solidarności jest wspierać te osoby w ich walce z reżimem penitencjarnym, bez względu na to czy siedzą one za udział w demonstracji (deklarując własną „niewinność”) czy za napad na bank (za który dumnie przyjmują odpowiedzialność). Jeśli zaś wolisz zająć się czymś zupełnie innym, to przynajmniej nie rozsiewasz w srodowisku oszczerczych plotek.

Państwo zawsze stara się zniesławić i odizolować więźniów, aby ich złamać i zniechęcić do walki. Temu służy odpowiedni obraz przedstawiany w mediach, system szykan, cenzury, resocjalizacji. Każdy podział wewnątrz środowisk antysystemowych jest dla władz korzystny, ponieważ pozwala odizolować jednych od drugich i osłabić jego potencjał. Nie chodzi rzecz jasna o to, by zawiesić wszelkie spory. Różnic nie da się uniknąć. Gdy jednak miejsce krytycznej solidarności zajmują obelgi i odmawianie aresztowanym towarzyszom miana anarchistów, postawa taka staje się niczym innym jak wzmacnianiem pozycji państwa w jego kampanii zniesławiania buntowników, a reprezentujące ją osoby zamieniają w wewnętrznych policjantów „ruchu”, którzy swoimi ideologicznymi pałkami forsują podział na „złych i dobrych” anarchistów. Tego rodzaju postawa ostracyzmu i  wypychania jakiejś grupy towarzyszy na margines, jest niczym innym jak przejawem dążenia do władzy nad „ruchem”, która nieformalnie reprodukuje się tym sposobem wewnątrz środowiska anarchistycznego.

Rozwiązaniem tego dylematu, proponowanym przez wielu anarchistów, nie jest oczywiście dokonywanie czarno-białego wyboru między jedną a drugą opcją i wzajemne zwalczanie się, lecz uznanie wielotorowości anarchistycznej walki, gdzie dobór metod zostaje uzależniony od indywidualnych predyspozycji i skłonności danej jednostki.

Nie należy mieć złudzeń. ALF – podobnie jak inne grupy konspiracyjne – nie leży w kręgu zainteresowania Centrum Informacji Anarchistycznej.  Być może z publikacjami na ten temat wyrywają się czasem niektórzy szeregowi członkowie „kolektywu redakcyjnego”, ale „góra” czyli trzon osób, dbających o odpowiednią linię portalu pilnuje, by zachował on politycznie „słuszny” profil, perswadując im zapewne konieczność maksymalnego skoncentrowania się na misji dziejowej proletariatu. (tak jakby proletariat za założenia stronił od nielegalnych działań)

Wypadałoby zatem zapytać w jakim celu tego rodzaju informacja zostaje dopuszczona do publikacji na Centrum Informacji Anarchistycznej? Pominąwszy fakt, że pojawia się tu wątek antyfaszystowski, który napewno jest ciekawy. Gdy tego rodzaju teksty pojawiają się na portalu uwzględniajacym działania nielegalne, stają się uzupełnieniem pewnego szerszego obrazu (jak ma to miejsce w przypadku Contrainfo), gdy jednak ukazują się na portalu takim jak CIA, gdzie właściwie pozostają zawieszone próżni, wyrwane z kontekstu szerszej wiedzy o działaniach nielegalnych, śmiało możemy domniemywać, że chodzi o wykorzystanie okazji do przedstawienia działań insurekcyjnych w niekorzystnym świetle, jako np. podatnych na prowokacje ze strony faszystów.  Kiepsko zorientowane osoby można utwierdzić dzięki temu w błędnym przekonaniu, że unosi się tu duch operacji Gladio i  prowokacji służb.

W razie próby skwitowania całej sprawy, redaktorzy CIA jak zwykle mogą powiedzieć, że opublikował to jakiś czytelnik z zewnątrz (którego dobrych intencji nie kwestionujemy, pytamy go jednak na co liczy puszczając takiego newsa na CIA?). To jednak niczego nie zmienia, bo o tym co przejdzie i zostanie dopuszczone do publikacji, decyduje ideologiczny filtr anarchistycznych policjantów tego portalu. Newsy insurekcyjne tego filtru nie przechodzą.