Chile: zamieszki z okazji rocznicy śmierci towarzysza Maurico (video)

mural mauricio

Treść muralu na zdjęciu: „Uzbrój się i bądź gwałtowny, pięknie gwałtowny”

22 maja minęła kolejna rocznica śmierci chilijskiego anarchisty Mauricio Moralesa, który zginął w wyniku wybuchu podkładanego przez siebie ładunku. Z tej okazji jak co roku grupy zamaskowanych zorganizowały barykady ulicy i ataki na wozy policyjne przy użyciu koktajli mołotowa, prowadzone z terytorium uczelni. Rocznicy towarzyszyły także spotkania i akcje plakatowe oraz malowanie murali. Jeden z nich widzicie powyżej.  Zamieszczamy tez wideo z aktualnych zamieszek oraz ubiegłoroczny tekst Konspiracyjnych Komórek Ognia napisany z tej właśnie okazji.

Solidarnościowy tekst towarzyszy z KKO/FAI/IRF dla upamiętnienia towarzysza Mauri

Niełatwo pisać o towarzyszu, którego nigdy się nie spotkało. Od dnia gdy z dalekiego Chile, dotarła do nas ta przeklęta wiadomość, przeżywaliśmy gorycz. Towarzysz stracił życie w wyniku wybuchu transportowanej przez siebie bomby, którą zamierzał podłożyć pod akademią żandarmerii ( stało się to 22 maja 2009 – przyp.tłum.). Na imię miał Mauricio Morales. Od tamtego dnia, imię to wielokrotnie pojawiało się w naszych komunikatach, w naszych tekstach. Towarzyszyło nam, gdy przemierzaliśmy nasze konspiracyjne szlaki, gdy podkładaliśmy swoje bomby, gdy nasze plecaki niebezpiecznie ciążyły, pełne materiałów wybuchowych, gdy naszym kompanem była broń. Mauricio Morales nie jest po prostu jeszcze jednym nazwiskiem. To nieznany przyjaciel, towarzysz i brat. Choć nigdy się nie spotkaliśmy, podążaliśmy jednak tą samą drogą, dzieląc te same dzikie noce, kochając odgłos ogłuszających eksplozji, podtrzymujących nasz okrzyk: „wciąż pozostajemy żywi w waszym świecie!”

Zawsze będzie dochodzić do drastycznych i ważnych momentów, jednoczących równoległe sobie trajektoria i historie. Wiele razy, dzięki wyobraźni, witaliśmy przy swoim stole naszych „przodków”: Emila Henrego, Ravachola, Severino Di Giovanniego, Renzo Novatore oraz braci takich jak Mauri, wszyscy oni opuścili nas „zbyt wcześnie”. Goszczą jednak podczas naszych burzliwych debat, gniewnych pragnień, trosk i niepokojów, gdy z przekrwionymi oczami oraz dłońmi pocącymi się z napięcia, podkładamy kolejne urządzenie wybuchowe lub gdy czyścimy broń…

Dokładnie wtedy, gdy planujemy nowe projekty subwersji oraz ataku, pamięć o nich i ich obecność stają się jednym i tym samym. Być może towarzyszysze tacy jak Mauri nie są blisko, jednak mimo tego, są razem z nami. Ponieważ są ludźmi posiadającymi tę samą odwagę jaką miał Mauri, dzięki której gwiazdy są w stanie świecić swoim blaskiem. Z tego właśnie powodu nosimy ich w sercu. My, anarchiści działania jesteśmy zrobieni z dziwnego materiału, większość ludzi dosyć często nie rozumie naszego szaleństwa. Równie często wielu postrzega Mauriego, jako młodego człowieka, który zginął na próżno. Ich umysły cechuje zmęczenie, poddały się one kultowi porażki, głoszącemu, że „ten świat nigdy się nie zmieni, a wszelka walka nie ma sensu”. Jedyne co jest pewne to, że nie można przeżyć swojego życia, błagając i modląc się. Niezbędne jest abyśmy chwycili w dłonie ogień, skierowali spojrzenie ku chaosowi, a nasze serca biły w rytmie anarchistycznej destrukcji i dzikiej egzystencji.

Mauri to wiedział i żył wyraziście, ekstremalnie, jako anarchista czynu, jako towarzysz i brat. Z tego względu jego śmierć naznaczona jest szczególnym brzemieniem, ciężarem straty. Nie należy jednak płakać z powodu nieobecności Mauriego. Przeciwnie, ten brak staje się płomieniem, ożywającym na loncie koktajlu mołotowa w Santiago, zapalnikiem przy kablach bomby w Atenach, pociskiem w cylindrze, mierzącym we wroga, tekstem, któremu udaje się wydostać z celi czyniącej nas więźniami, uśmiechami na ustach każdego znanego i nieznanego anarchisty działania. Gdy czujemy ból płaczemy, gdy czujemy radość śmiejemy się, ponieważ rozumiemy, że jesteśmy na wojnie i strata jest częścią naszego życia, jednak nigdy nie uda im się sprawić by w naszych sercach zagościła pustka. Niesiemy te straty razem z nami, podczas naszego konspiracyjnego życia, w więzieniu, w naszym milczeniu, w naszych krzykach, pamięć o towarzyszach zachowamy nietkniętą. Oczywiście nie potrzebujemy ani bohaterów ani świętych. Mauricio jest jednym z nas. Nie zawłaszczą go nawet tuziny akcji przeprowadzonych w jego imieniu, będą raczej akcjami przeprowadzanymi razem z nim. Ponieważ zawsze pozostaje on razem z nami i wspólnie dzielimy to samo szalone marzenie, o nieustającej insurekcji przeciwko machinerii społecznej.

Śmierć i uśmiech Mauriego dały nowy impuls nieprzerwanej ścieżce anarchii. Mauricio Morales jest dla Konspiracyjnych Komórek Ognia, bodźcem i zachętą do rozniecania i umacniania strategii międzynarodowej solidarności anarchistycznej. Mauricio był dla nas impulsem do kontaktu z towarzyszami w Chile, Boliwii, Meksyku, Peru, Argentynie i po raz pierwszy w Urugwaju… Wszelkie działanie napastnicze, od Chile po Grecję, od Włoch do Meksyku, stanowi krok naprzód w kierunku utworzenia Czarnej Międzynarodówki anarchistów Czynu. W tym samym czasie, w spontaniczny i nieprzewidywalny sposób, rozprzestrzenia się FAI (Nieformalna Federacja Anarchistyczna) i FRI (Międzynarodowy Front Rewolucyjny), na całym świecie powstają nowe komórki, z nożem w zębach atakujące cywilizację władzy. Nowi towarzysze uzbrajają się, a ich bomby wypełnione marzeniami, pragnieniami, niepokojami i przemyśleniami, podążają tą samą drogą jaką szedł Mauri, ścieżkami niekończącej się nigdy bitwy…

W komunikacie, jaki towarzyszył podłożeniu przez nas ładunku wybuchowego pod chilijskim konsulatem, wkrótce po śmierci Mauriego, napisaliśmy:

„Każdy atak (…) jest dla nas lustrem, ukrywającym się za bombą, ładunkiem wybuchowym, które nas wyzwalają. Nie możesz zawiesić go na ścianie ani nad swoim łóżkiem, ale możesz spojrzeć na nie i zapytać nas: „Czy jest coś bardziej wyzwalającego niż atak?” Nie zdarza się to w przypadku wielu innych luster, lecz „to jedno pozwala na samokrytykę”! Przekonani jesteśmy, że poprzez samokrytykę, wielu, w tym my sami, stanie się lepszymi. Ponieważ o to właśnie idzie, by stawać się lepszym… Gdyż tak właśnie czujemy i rozumiemy spotykające nas straty…

Minuta ciszy dla towarzysza Mauricio…30 minut oczekiwania na wybuch… całe życie w ataku…”

Więzienna Komórka Członków KKO/FAI/FRI

Dyskusja